3 kwi 2016

Czasami trzeba po prostu zapomnieć...


Imię: Swoje wilcze, pierwsze imię już dawno porzucił na rzecz ludzkiego świata. Brzmiało ono nie inaczej jak Leweron, zastąpione zostało przez Jeremiasza.
Pseudonim: Jedynym pseudonimem, który ktokolwiek mu nadał jest Mieszaniec. Nie brzmi to pięknie, prawda? Jednak tak mówił na niego ojciec, a potem cała reszta wilków z rodzinnej watahy. 
Wiek: Na pewno jest on starszy od większości wilków należących do tejże watahy, a to dzięki nieśmiertelności odziedziczonej po pradziadzie. Już dawno przestał liczyć upływające lata tylko po to, by całkowicie oddać się życiu "tu i teraz".
Płeć: Raczej nikt nie zaprzeczy temu, że jest on basiorem.
Rasa: Mieszaniec, kundel nawet wśród wilków. Na pierwszy rzut oka nie można przypasować go do żadnej z ras, dopiero patrząc na jego magiczne zdolności można wywnioskować, że w pewien sposób łączy on dwa różne światy- ognia i wody. Nie, nie jest wilkiem żywiołów, a jedynie mieszanką losowych ras.
Charakter: Jak na kogoś wychowanego w towarzystwie wojskowych i im podobnych- Jeremiasz sprawia wrażenie bardzo pogodnego, a jednocześnie poważnego. Przez lata nauczył się trzymania wszelkich słabości wyłącznie dla siebie, bo po cóż inni mieliby znać jego słabe punkty? Kamienny wyraz twarzy, wzbudza w danych osobach przeróżne emocje- od ciekawości, poprzez obojętność, aż po strach. Tak, facet odstrasza swoim jestestwem, no i oczywiście miną w stylu "podejdź, a cię poszatkuję". Jednak nie taki diabeł straszny, jak go malują, prawda? No więc podchodzisz do niego i zagadujesz. On odpowiada ci najcieplejszym uśmiechem, jaki kiedykolwiek miałeś szansę widzieć. Od samego początku kontaktów traktuje innych jak starych przyjaciół. Z tego można wyciągnąć cechę towarzyski. I taki w istocie jest. Otwartość to coś, co trzyma się niego od najmłodszych lat życia, przez co może być trochę... irytujący. Tak, odpowie na każde pytanie bez wahania, ale też nie boi się poruszać tematów z kategorii czystego tabu. Dla niego "zakazane" nie istnieje i istnieć nie będzie. Bo po cóż stawiać granice, skoro obowiązuje wolność słowa? Lecz u niego termin "wolność" jest szeroki. Nie uznaje on zasad odgórnie narzuconych przez innych, sam wyznacza je sobie.
- Jestem panem swojego życia- twierdzi.
  Jest to typowy buntownik. Dodatkowo szczwany z niego lis, inaczej nie zdołałby dożyć aż do teraz. Należy do tych osób, które wyjdą z każdej opresji, choćby miały wrócić do domu ledwo żywe. Zawsze posiada swoje zdanie na jakiś temat, choćby było ono absurdalne. Przez to często pakuje się w kłótnie i bójki. Ale dość już o jego gorszej stronie. Przejdźmy może do konkretów.
  Jeśli uda ci się bliżej go poznać (co jest, nawiasem mówiąc, bardzo łatwe), to nie odpędzisz Jeremiasza za żadne skarby. Wierność i przywiązanie często dają o sobie znać. Może to i lepiej, w końcu w zamian za ciepło otrzymasz swojego własnego rycerza w niekoniecznie białej zbroi. Jest gotowy dosłownie skoczyć w ogień dla bliskiej mu osoby, co pewnie świadczy o jakimś zaburzeniu psychicznym. Gotowy jest na najróżniejsze poświęcenia względem innych. Również pomoże, jeśli będzie trzeba. Na ogół jest szczery aż do bólu, czym potrafi dotkliwie zranić. Choć jednocześnie jest bardzo delikatny, potrafi pocieszać. Jedną z przyjemniejszych cech jest romantyzm. Chimero jest nieuleczalnym romantykiem. Potrafi przez cały dzień siedzieć odizolowany od całego świata, rozmyślając o swojej miłości lub pisząc ckliwe utwory godne największych mistrzów pióra. Czyny potwierdzają istnienie jego "drugiego ja", pełnego ciepła oraz niespełnionych marzeń.
 Chłopak często wpada w tarapaty i równie często wychodzi z nich cało. Jest świetnym wojownikiem, nie stroni od rozwiązań czysto siłowych. Do starć raczej podchodzi czysto strategicznie, unikając ciosów i próbując najpierw poznać styl walki przeciwnika, dopiero później zaczyna atakować. Nie boi się używać swoich mocy tylko po to, by zastraszyć lub zabić. Bo przecież po to je ma, prawda?
Stanowisko: Objął on dwa stanowiska wojenne- jest zarówno obrońcą hierarchii, jak i zabójcą.
Głos: Starset
Konto: 300 KR
Orientacja: Nasz drogi Jeremiasz jest panseksualny, jednak wykazuje większe skłonności co do heteroseksualismu.
Zauroczenie: Aktualnie brak.
Partner: Nie posiada on partnerki, więc idąc ludzką logiką jest on singlem.
Jaskinia: Mieszkanie wśród skał nie jest dla niego, jak to sam stwierdził już na samym początku. Posiada on mieszkanie w centrum Adefilion.
Potomstwo: Brak partnerki, to brak potomstwa. Logiczne.
Rodzina: Swoją rodzinę wspomina bardzo wylewnie, pomimo tego, że już dawno zapomniał imion. Od zawsze kierował się wyglądem osoby, nie zaś imieniem, które ma w zwyczaju powtarzanie się.
Moce: Moce tego pana są ściśle związane z żywiołami ognia oraz wody, jednak są również takie, które odziedziczył po dalszych przodkach. Częściej używa on raczej metod siłowych, aniżeli magicznych. A oto lista jego mocy:
|| Władza całkowita nad żywiołem wody || Tkanie krwi || Częściowe panowanie nad żywiołem ognia || Tworzenie żywiołaków mu poddanych || Zmiennokształtność || Wizje ||
Ulubiony kolor: Jak już zdążyłeś, bądź zdążyłaś, zauważyć uwielbia on kolor niebieski, a także ten podpadający pod fioletowy.
Motto: Marzenie o czymś nieprawdopodobnym ma własną nazwę. Nazywamy je "nadzieją".
Urodziny: Pierwszy dzień pierwszego miesiąca. Już się domyślasz?
Lubi: 
|| Zgiełk miasta || Noc || Morze || Chłód || Towarzystwo ||
Nie Lubi:
|| Wścibstwa || Natrętów || Braku poczucia humoru || Orzechów (ma na nie alergię) || Rozpamiętywania czegokolwiek ||
Historia: Jego pełna historia jest zbyt długa, by opowiedzieć ją w całości. Ograniczmy się więc do tego pamiętnego dnia, kiedy dołączył do watahy.
  Dzień zapowiadał się wprost idealnie. Podczas powrotu z nocnej zmiany, kątem oka ujrzał istotę uderzająco podobną do jego znajomej z dzieciństwa. Jak jakiś stalker postanowił za nią pójść, grając przy tym ninję, czy inny temu podobny pomiot szatana. Już na samym początku czuł od niej coś, co nie pasowało do człowieka, zaś o tym, że należała ona do gatunku istot zmiennokształtnych dowiedział się przy wejściu do lasu. To właśnie tam przybrała wilczą postać, a on jak głupi poszedł jej śladem. Bawił się w szpiega aż do miejsca, w którym mieszały się przeróżne wonie. Kompletnie zaskoczony oraz dosłownie zwalony z łap przez jakąś białą waderę (która pewnie zamierzała zjeść go na obiad albo przynajmniej poćwiartować kłami) wpadł. Po prostu. Dla świętego spokoju postanowił dołączyć do wilczej rodziny. No i też po to, by być bliżej kogoś znanego. I tak bawi się w cichociemnego obserwatora po dziś dzień.
Inne zdjęcia:
|X| |X| |X|
Kontakt: Korra10 || moonwilczycaksiezyca@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!