Dosiadłam drugiego z koni Amortencji i spojrzałam w niebo. Słyszałam szum skrzydeł, jednak zbyt głośny jak na ptaki. Moim oczom ukazały się dwie postaci. Od jednej emanowała niezwykle jasna, złota poświata i ciepło. Druga zaś była pogrążona w mroku. Widać było, że walczą, a biały przegrywał.
-Miu! - zawołała zirytowana Amor. - Ruszaj!
Zignorowałam jednak jej słowa, zatracona w podziwianiu pojedynku. Nagle, obydwie Istoty zaczęły "spadać" z nieba na północ. Zeszłam ze skrzydlatego jednorożca i skierowałam się w tamtą stronę. Jak na zawołanie, stworzenia zawróciły, i pochłonięte walką, leciały w moją stronę. Teraz widoczne były skrzydła Czarnego i Białego.. Anioła. Te postacie były Aniołami! Ciemny wyszczerzył zęby w krwawym uśmiechu i zamaszystym ruchem oderwał Jasnemu skrzydła, rozsypując wszędzie wokół pióra, które jednak z czasem zniknęły.
-Żegnaj. - powiedział Czarny i zniknął. Biały za to zapikował w dół, w oddaloną część lasu. Chciałam mu pomóc. Szybko pobiegłam w tamtą stronę. Na moje nieszczęście wpadłam do jakiegoś głębokiego dołu. Mocno uderzyłam głową i plecami w podłoże i straciłam świadomość.
<Amor? Znajdziesz Miu, która wlazła do jakiejś dziury? ( ( ͡° ͜ʖ ͡°) ) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!