Biegłam ile miałam sił gdyż goniła mnie masa wilków. Na początku
walczyłam z nimi ale po chwili zorientowałam się że sama nie dam rady.
Moja ucieczka trwała już jakieś pół godziny a przeciwnicy nie mieli
zamiaru mi odpuścić. Bolał mnie kark z którego kapała krew co utrudniało
mi bieg. Po chwili niespodziewanie wpadłam na jakiegoś basiora.
Przycisnął mnie do ziemi.
- Coś ty za jedna ? - wyszczerzył kły.
- Savey z WNZ - starałam się wypowiedzieć te słowa przez uścisk na gardle.
Popatrzyłam w stronę lasu i zauważyłam zbliżające się sylwetki.
- Błagam pomóż mi - wyszeptałam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!