28 paź 2015

Od Philla CD Ejme

- Wiesz... Ja raczej nie potrafię być człowiekiem. Nie sądzę, żebym mógł chodzić na dwóch nogach. - powiedziałem.
Ejme skinęła łebkiem. A więc rozpoczyna się wojna. Zginą albo tamte wrogie wilki, albo my.

Ich sylwetki zaczęły pojawiać się kilkanaście metrów przed nami, wśród drzew. Największy, widać było, że najsilniejszy i dobrze mi znany Alfa był z przodu. Zaczęła się walka. Od razu zaatakował mnie jeden z wrogów. Podpaliłem jego futro, a po chwili walki uciekł, a mi nie stało się nic poważnego, tylko lekko krwawiła mi łapa. Rzuciłem się na ich Alfę. Poturlaliśmy się po ziemi. Był ode mnie większy i silniejszy, ale nie miał mocy. Muszę spróbować go podpalić. On jednak złapał mnie za kark i rzucił mną na bok. Szybko się podniosłem.
- Muszę przyznać, - powiedział - że walczysz już lepiej. Ale i tak cię zabiję. Te tereny będą moje.
- Jeśli wygrasz tą walkę, te tereny będą twoje. Ale później znów jakaś wataha cię wygna. Czy to ma sens? - mruknąłem tak, że pewnie prawie tego nie usłyszał. Nie miałem ochoty na rozmowę. On najwyraźniej też nie. Zawarczał i skoczył w moim kierunku, uniknąłem ataku. Zaatakowałem przy okazji innego wroga. Wygnałem go, ale krwawiłem z rany na karku i łapie. Nagle coś złapał mnie za ogon i pociągnęło do tyłu. Przewróciłem się. Minęła chwila, zanim przestało mi się kręcić w głowie i powoli się podniosłem. To był Alfa. Znów rozpoczęła się walka.

Ejme?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!