-Dlaczego, Yato?-Zapytałem.
-Ale co dlaczego?-Zdziwił się nagłym pytaniem. Był pochłonięty pisaniem mapy, a której spisał dobre miejsca na "bazy". Ledwo umknęliśmy tej szalonej babie.
-Dlaczego zabiłeś Artefakt Bishamon?-Oparłem się o drzewo.
-Bo taki miałem kaprys. To wszystko.-Mruknął, wycierając rękawem krew spływającą mu po policzku.
-Ze mną będzie tak samo?-Odezwałem się po chwili.
-O czym ty znowu biadolisz, Yukine!?-Warknął.
-Mnie też zabijesz, jeśli nawalę?-Zapytałem lekko wystraszony tą sytuacją z Bishamonten.
-Przestań się wszystkiego bać, Yukine! Bierz przykład ze mnie, cioto!-Wydarł się.
-Hipokryta! Sam się boisz! Twoje łapy są pięć razy bardziej spocone, niż zwykle, kretynie!
-Kogo nazywasz kretynem?!-Warknął rzucając ołówek na ziemię.
-Ciebie, a kogo innego?!
-Tylko kretyn umie rozpoznać kretyna, ARCYKRETYNIE!-Wydarł się. Już miałem zacząć rzucać mięsem, kiedy drzewo nieopodal upadło.
-To ona!-Pisnąłem.
-Sekki!-Krzyknął Yato, a ja; jako broń otarłem rękawem anoraka twarz i rozejrzałem się. Bishamon stała nieopodal mnie i dresa. W jej ręce pojawiło się ogromne ostrze.
-Powaliło Cię? Nie wygram z takim ostrzem!-Zapiszczałem.
<Bisha? Yato?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!