17 kwi 2016

Od Bandery

Otworzyłam oczy, ziewając po krótkiej drzemce w cieniu drzew. Przeciągnęłam się i wstałam. Kilka metrów ode mnie w kuli z wody pływał najspokojniej w świecie Karpuś, słońce ćwierkało, ptaszki świeciły. Nom, normalnie, zero zagrożenia. Chciałam pójść nad morze, ale zmieniłam zdanie, słysząc, jak burczy mi w brzuchu. Z polowaniem wciąż było u mnie nie najlepiej, a morskie ryby już mi się objadły. Ruszyłam ścieżką przez las prowadzącą do niedawno odkrytego przeze mnie jeziora, gdzie można było znaleźć kilka słodkowodnych sztuk. Przez większość drogi słyszałam za mną ciche kroki, ale udawałam głuchą czy nieświadomą. Tylko raz, na zakręcie, obejrzałam się niedostrzegalnie. Tak jak się spodziewałam, „śledził” mnie wilk. Po kilku minutach przyśpieszyłam, chwyciłam się pnącza i wyskoczyłam w powietrze. Znajdując się nad taflą wody puściłam roślinę i wpadłam do chłodnej cieczy. Niemal od razu udało mi się złapać jakąś zaskoczoną rybę, która akurat przepływała obok. Wyciągnęłam ją z wody i zaczęłam zajadać, nie zwracając większej uwagi na przypatrującego mi się wilka. Dopiero gdy z mojej zdobyczy został jedynie szkielet, uniosłam głowę.
- Bandera – powiedziałam niemal od razu. – Chcesz czegoś ode mnie?
Wilk nie odpowiedział od razu, chyba zaskoczony moją nagłą reakcją. Po kilku chwilach oznajmił:
- …
<Ktoś coś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!