Rzeczywiście Zoy zniknął. Powiedziałem Shirze,aby się nigdzie nie ruszała, żeby została tam gdzie stoi. A ja wraz z Mori poszliśmy szukać Zoy'a
Szukaliśmy go cały dzień i nie znaleźliśmy go,Mori była zapłakana
-Nie martw się, pójdę jeszcze tędy go poszukać, wszystko będzie dobrze, nie płacz
-Idź, znadź go proszę cię, nieprzeżyję tego jeśli mu coś się stanie
-Dobrze już idę
Po półgodzinie znalazłem go jak zwiasał na gałęzi drzewa
-chej, zaraz cię ściągnę, nie martw się...
Jednak Zoy nie wytrzymał i spadł, w powietrzu złapałem go
-Czegoś tam szukał na górze?-spytałem syna
-Wiewiórki
-I przez głupia wiewiórkę, ja i mama szukamy cię przez pół watahy
Wróciliśmy do domu
<Mori?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!