- Do domu. - powiedziałam i otrzepałam się z wody. Krystaliczne kropelki spadły na suchy piach i ślad po nich zaginął... Tak jak po mnie w świecie ludzi...
- A może do miasta na tą kolację, co? - zapytał.
Zmierzyłam go zabójczym wzrokiem.
- Nie. Nie chcę. - mruknęłam przez zęby.
- Ej, ej! Dobra, nie musisz już pałać taką nienawiścią do mnie! - zawołał.
A może do miasta... - te słowa krążyły w mojej głowie. Nie wiedziałam już co robić, po prostu nie miałam bladego pojęcia.
Basior miał coś powiedzieć, jednak jego wcześniejsze słowa mnie tak zbulwersowały, że nie wytrzymałam: wiatr, ze spokojnego i ciepłego, przeobraził się w zimny i agresywny. Nie chciałam wracać tam, do świata ludzi. Nie miałam po co. A tylko po to, by zjeść kolację z kimś, kogo prawie w ogóle nie znam, nie będę tam szła. Poza tym, kolację można zjeść w jaskini...
- Spokojnie... Umei, uspokój się... - mówiłam sama do siebie.
- Eee... Um? Biała Damo? Żyjesz? - spytał Exan.
To przezwisko...
- Nikt nie ma prawa używać tego przezwiska, chyba, że mu POZWOLĘ...! - wrzasnęłam, a wiatr pognał z taką siłą, że aż odepchnęło Exan'a jakieś 3 metry dalej. Dopiero po chwili skapnęłam się, co zrobiłam i... Uspokoiłam się.
- Wybacz... Najlepiej będzie, jeśli o mnie zapomnisz i po prostu... Uznajmy, że się nie znamy. - mruknęłam odchodząc.
<Exan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!