18 kwi 2016

Od Bandery - Cd. Amortencji

Tylko obecność Katherine, niedawno poznanej lekarki, powstrzymała mnie nawrzeszczenia na Amortencję. Dusząc w sobie negatywne emocje, pogłaskałam Ashlin po delikatnym pysku. Dopiero teraz zauważyłam, że piękna klacz ma nie cztery nogi, jak zwykle mają konie, lecz osiem.
- Co to za gatunek? – zapytałam.
- Sleipnir, ośmionogi koń Odyna – odparła bez wahania złota wilczyca.
- Aha. A wiesz, że Posejdon stworzył konie? – zaśmiałam się, wstając. Natychmiast podbiegła do mnie Katherine i posadziła na skórze.
- Powinnaś odpoczywać – stwierdziła.
- Doprawdy? A ja myślę, że powinnam pójść na plażę. Bez obrazy, ale nie zamierzam dłużej tu siedzieć. A właśnie, ktoś widział Polikarpa? 
- Kogo? – upewniła się Amortencja.
- Moją piranię. Muszę jej poszukać. 
Mimo wołania lekarki wybiegłam z jaskini i popędziłam w stronę jeziora, gdzie złapałam sobie posiłek. Po kilku minutach, gdy przybiegłam na miejsce, okazało się, że Karpuś najspokojniej w świecie pływa sobie w jeziorku i nawet nie atakuje innych ryb. Odetchnęłam z ulgą i zamknęłam go w kuli z wody. Właśnie zamierzałam pójść na plażę, gdy, odwracając się, zderzyłam się z nogami Ashlin. Z trudem utrzymałam równowagę. Amortencja zeskoczyła z grzbietu klaczy i podeszła do mnie.
- Nic ci nie jest? Po co tu wracałaś?
Spojrzałam najpierw na nią, a potem na wodną kulę unoszącą się siedemnaście centymetrów od jej głowy. Wadera mruknęła cicho „ach, tak” i zapytała:
- Co zamierzasz teraz robić?
- Pójść na plażę, jak już wspominałam. Wybierzesz się ze mną?
<Amortencjo?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!