Obudził mnie jakiś głuchy, tępy dźwięk. Ziewnęłam cicho i otworzyłam oczy, jednocześnie pocierając je palcami. Podniosłam się do pozycji siedzącej, z nogami przewieszonymi przez poręcz sofy. Przebiegłam wzrokiem po pomieszczeniu, a to co zobaczyłam wywołało u mnie lekki uśmiech. Daniel znęcał się na Bogu ducha winnym pianinie. Wstałam więc i wolnym krokiem, starając się stąpać jak najciszej, podeszłam do mojego mężczyzny. Stanęłam za nim i pochyliłam się. Kaskada nieułożonych blond włosów zasłoniła mi i Dan'owi widok na prawą część salonu. Pocałowałam delikatnie, przelotnie mój obiekt westchnień, rumieniąc się przy tym.
- Dzień dobry.- powiedziałam z uśmiechem
<Daanieel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!