No dobra... Trzeba jakoś zacząć...
Urodziłam się kawał stąd... Nie pamiętam rodziców i za bardzo nie chce
pamiętać. Z rodzeństwem też. W ogóle... ciężko u mnie z pamięcią a propo
szczenięcych lat. Wychowywałam się sama i wyrosłam na taką, jaką
jestem. Dobra. Zmieńmy temat...
Łaziłam sobie po świecie. To przez las, przez góry, jeziora. Szukałam
jakiegoś dobrego miejsca do zatrzymania się. W między czasie poznałam
swoje moce, umiejętności i co to znaczy " miłość " oraz " morderstwo".
Do tego poznałam nie fajne wilki! Och, jak ja chce ich zabić... Ale mam
pewne prawa których muszę przestrzegać. No niestety.
Zatrzymałam się na pewien czas w dość przyjaznym lesie. Było cicho,
ptaki nie ćwierkały i czasem można było usłyszeć szelest liści. Zaczęłam
się rozglądać i natrafiłam na dziwny zapach. Był on w prostej linii,
taka jakby granica. Dziwne. Przekroczyłam " granicę " i zapach był
mocniejszy. Tak jakby była tu jakaś wataha, ale co tam! Od paru dobrych
godzin nie jadłam i ciągle chodziłam. Postanowiłam położyć się za
krzakiem, tak też zrobiłam. Zdrzemnęłam się.
Obudziły mnie odgłosy chodzenia i mocny zapach. Otworzyłam oczy i
zobaczyłam łapy wilka. Dziwnie się poczułam, nie chciałam się poruszyć
by pies mnie nie znalazł, w końcu, nie jestem na swoim terenie.
Postanowiłam, że nie będę strachajłą i zaczęłam się skradać. Gdy wilk
był odwrócony plecami wyskoczyłam i przewaliłam go na grzbiet. Zaczęłam
warczeć.
ktoś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!