Wytłumaczył to tak dokładnie że nie miałam więcej pytań, ruszyliśmy nad
rzekę. Była zamrożona a on poprostu tak sobie wniknął w tą zamrożoną
wodę, zrozumiałam go każdy ma swój żywioł. Powoli weszłam na tafle lodu,
zaczęłam się ślizgać więc trzymałam się na pazurach. Dikstra wariował w
lodzie i chyba nawet nie zauważył że mam problemy z powrotem na "stały
ląd". Siedziałam na śniegu czekając na basiora. Gdy ten już się wynóżył
dostał w swoją twarzyczke śnieżną kulke, wyglądał tak śmiesznie że
położyłam się na grzbiecie "płacząc" ze śmiechu.
Dikstra?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!