17 paź 2015

Od Raphaela CD Cuttle


Poczułem się dziwnie, zobaczyłem pustkę. Czarną bo jakże inną? Czy to ta jej moc, przywoływanie zamroczenia? Och, wiem. Ona ma przywoływanie koszmarów. No tak, moim koszmarem jest samotność, ciemność... Jednak po chwili do moich uszu dobiegł pisk na tyle głośny, że ugięły się pode mną nogi. Skąd on się wziął? Po policzku z ucha spływała krew, która wpadła do ust. Krew. Zadrżałem. Zlizałem ją i przez to stałem się trochę silniejszy.
- Nikt. Nie. Ma. Prawa. Mnie. Powalić. - syknąłem cicho. Wstałem o drżących łapach i powolnymi krokami poszedłem za Cuttle. Zatrzymała się po paru metrach, pewnie wyczuła mój zapach i usłyszała mnie.
- Jeszcze żyjesz? - mruknęła, pokazując zęby. Uśmiechnąłem się szyderczo, ona odwzajemniła gest. - Myślałam że twój głupi mózg nie wytrzyma tego co przeżyłeś.
- Ja nie mam koszmarów. To ja jestem k o s z m a r e m innych. - zaśmiałem się z lekka psychopatycznie.
- To robi się tak trochę żałosneee... Co jest....? - użyłem swojej mocy. Usiadłem na ziemi i obserwowałem teatrzyk, który stworzyłem. Cutt zaczęła płakać, położyła się na trawie.
- Dalej, tańcz jak Ci zagram! - zacząłem jej dyrygować, samica wstawała, śmiała się, płakała z bólu, warczała agresywnie. Ja śmiałem się jak opętany. Moje oczy ponownie zrobiły się czerwone, kły dłuższe, ostrzejsze.
Dlaczego muszę być taki okrutny? Muszę przestać, nie powinienem. Nagle Cuttle przestała, krew poleciała jej z nosa, o nie. Przegrzała się. Przestałem to robić, mimo tego że była taka a nie inna, chciałem żeby przeżyła. Przekląłem cicho, widząc na wpół przytomną waderę, leżącą i krwawiącą.
- Co... Ty... Robi...sz? - wydukała, plując czerwoną posoką. - Najpierw chciałeś mnie zabić, a teraz...? - napluła mi na łapy. Popatrzyłem się na nią dziwnym wzrokiem.
- Demon Demonowi rany nie zrobi. - na pysk wkradł się krzywy uśmieszek, niezdarny. - Muszę coś tylko zrobić... - podniosła brew. - Co chciałabyś zrobić teraz? - spytałem.
- Przeżyć. - charknęła, marszcząc pysk i pokazując białe zęby. Kiwnąłem łbem i zacząłem robić to co zrobię najczęściej. Wbiłem się jej w kark, wrzasnęła głośno. Leżała jeszcze przez kilka sekund, nie ruszając się. Wtem otworzyła oczy, ruszyła łapą.
- Co...? - szepnęła, mrugając. Jej stan się poprawiał.
- Potrafię przekazać część sił komuś... Taka jednorazowa moc.
- Mogłeś dać ją komuś, dałeś ją mnie? - dopytywała. Odpowiedziałem "tak". Sprzedała mi liścia.

Cutt? XD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!