Ejme nie wytrzyma tak długo. Muszę coś zrobić. Skoczyłem na wilka udało
mi się podpalić jego futro. Złapał mnie za kark i rzucił mną na bok tak,
że się poturlałem, a on zaczął tarzać się w śniegu, żeby zgasić ogień.
Kiedy wstawałem, Ejme już wbijała kły w łapę wroga. Pobiegłem w jego
kierunku i znów użyłem swoich mocy. Jednak tym razem wilk szybko
potrafił ugasić już ogień. Mnie już wszystko bolało, a nasz wróg
wyglądał na całkiem zdrowego, prawie nie był ranny. Ejme najwyraźniej
też nie czuła się najlepiej, bo za każdym razem, gdy stawała na prawej,
tylnej łapie, krzywiła minę z bólu. Mam pecha. Ciągle ktoś próbuje mnie
zabić. Wilk się na nas rzucił. Odskoczyłem, unikając ataku. Ejme cofnęła
się o kilka kroków, też nic jej się nie stało. Wskoczyłem na grzbiet
przeciwnika, zacząłem go drapać i gryźć. Trzeba go jakoś przegnać. Nagle
wilk... Użył swojej mocy. Poczułem wielką siłę, która odrzuca mnie w
tył. Poleciałem jakieś dwa metry w tył i uderzyłem w drzewo. A więc nasz
wróg też ma moce... A my kłopoty.
- Phill! - Ejme do mnie podbiegła.
- Chyba mam złamany kręgosłup. - mruknąłem, zwijając się z bólu.
Nagle zobaczyłem, jak wróg biegnie w naszym kierunku. Złapałem Ejme i
odepchnąłem ją na bok tak, że wpadła do krzaków, ale przynajmniej wielki
wilk w nią nie wbiegł. Ja leżałem na ziemi, więc wróg uderzył głową nie
we mnie, tylko drzewo. Usłyszałem, jak warczy. Po chwili cofnął się,
zaczął wyć i chodził jak pijany na boki. No, uderzył się mocno. Upadł, a
wtedy Ejme do niego podbiegła i go dobiła. I tak by pewnie nie przeżył,
bo mocno krwawił z tej głowy. Trzymając się drzewa powoli wstałem.
< Ejme? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!