-Ja jednak proponuję trochę tańszy hotel.. - mruknęłam, zakładając skórzaną kurtkę.
-Niby jaki?
-Shine Hostel. Jest bliżej niż ten, który ty znalazłeś. I jest o wiele tańszy.
-Taa, ile jest w nim karaluchów?
-Nie ma. Jest tani, bo nieznany, a nie temu, bo jest złej jakości.
-Mhm. - mruknął. Wyszliśmy z baru wprost na ośnieżoną ulicę. Każdy człowiek gnał w swoją stronę. To do pracy, to na ważne spotkanie. I oczywiście w stronę centrum. Jeff zapewne pomyślał, że hotel, do którego zmierzamy, mieści się właśnie w centrum i skierował tam swoje kroki. Pociągnęłam go za nadgarstek, wskazując poprawny kierunek.
-Przejdziemy koło dworca. Tam jest właśnie ten hotel. - wyjaśniłam. W porę zorientowałam się, że nadal trzymałam chłopaka za rękę. Czym prędzej ją puściłam i włożyłam do kieszeni.
<Jeff? :b >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!