Cały czas siedziałam w jednym miejscu dygocząc ze strachu. Czym prędzej chciałam stąd uciec, a najlepiej pozbawić się życia.
- Spokojnie... Nie bój się, nic ci nie zrobię... - powiedziała wadera, która była lekarzem.
- Proszę... Nie podchodź... - szepnęłam, podczas gdy moje oczy zapełniały się łzami. Po chwili spod moich opatrunków zaczęła wyciekać krew.
- Poczekaj, pójdę po nowe opatrunki... Tylko proszę, nie uciekaj... - powiedziała, po czym poszła. Wróciła po chwili, po czym podeszła do mnie blisko. Bardzo blisko...
- Nie, proszę... - próbowałam odsunąć się dalej, ale byłam pod samą ścianą jaskini. Jedynie bardzo mocno się skuliłam.
- Zaufaj mi... Nic ci nie zrobię - powiedziała trochę się odsuwając. - Chcę tobie tylko pomóc.
Po chwili wróciła tamta wadera, która mnie tu przyprowadziła. Przyniosła ze sobą jakieś martwe zwierzę, które wyglądało na jelenia. Przeraziło mnie to jeszcze bardziej.
- Wróciłam - powiedziała wchodząc i odłożyła zwierzę przy wyjściu.
Po chwili podeszła do mnie. W tym momencie poczułam silne ukłucie w sercu, a następnie przestałam oddychać i ponownie oczy mi się zamknęły.
Ponownie otworzyłam oczy. Było już ciemno na zewnątrz i nikogo w pobliżu nie było. Pewnie lekarka była w innym pomieszczeniu, a wadera o ciemnej sierści poszła do swojej jaskini... Ale nie byłam tego pewna. Słyszałam jakieś rozmowy w pobliżu. Chciałam wstać, al byłam tak osłabiona, że ledwo mogłam się ruszyć.
<Ejme? Tenebris?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!