Widziałam, że dziewczynie bardzo podoba się w mieście. I choć nie pokazywała tego na twarzy, widać było to z jej oczu.
Ściemniało się już trochę, a ściemniało się jużvwtedy, gdy miałyśmy zamiar iść do miasta.
Drobne i delikatne płatki śniegu opadały na moją cienką bluzę. Było dość chłodno, a ja szłam w cienkiej bluzie, do tego rozpiętej. Azzai spytała:
- A.. Ci nie jest zimno?
- A czemu ma mi być zimno?
- Yyy.. Zobacz na swój ubiór. - odparła. - Przeziębisz się!
- No coś ty. - zaśmiałam się. - Zimno to mpje drugie imię. Nie przepadam za ciepłem.
- Nie lubisz wiosny?
- NIENAWIDZĘ. Ale halloween... Zajebistw święto! Można straszyć dzieciaki i nikt Cię za to nie ochrzani. - wyszczerzyłam się.
- Lubisz straszyć dzieci?
- KOCHAM TO. I nigdy nie kochałam <ani nie pokocham> nikogo, ani niczego tak jak straszenia dzieciaków. A te ich przerażone mordki... Bezcenne.
Po tych słowach ptzez dłuższą chwilę zapadła grobowa cisza. Nie mam w zwyczaju zaczynać rozmowy. Nie wiem dlaczeho. Zazwyczaj odpowiadam "przesuń się" albo "spadaj na drzewo prostować banany", lub inne... Tez przekleństwami typu "wypierdalaj", chyba mogę pominąć...?
- Idziemy do baru? - zapytała dziewczyna.
- Jasne. Na poprawę humoru może jakiś trunek?
- Pod warunkiem, że będzie KARAOKE.
- Jak chcesz. - wzurszyłam ramionami z lekkim uśmiechem. Nie umiem śpiewać.
<Azzai? XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!