10 paź 2015

Od Thomasa - "Lek Na Śmierć" Część I

Obudziłem się wcześnie rano. Warstwa rosy okrywała całą okolicę. Leżałem na drzewie. Nie pytajcie, skąd się tam wziąłem, bo sam, purwa, nie mam pojęcia. Przetarłem oczy i rozejrzałem się. Wszyscy jeszcze spali. Jedynym żywym stworzeniem byłem ja. Bolesna cisza kojarzyła mi się ze sceną z Pudła. Ale tutaj ogarniałem całą sytuację. No i teraz miałem spokój, a w metalowej windzie o mało co bym nie zszedł na zawał. Chciałem machnąć ogonem, ale nic się nie stało. Dopiero wtedy ogarnąłem, że jestem w ludzkiej postaci. Poranną, nieco denerwującą ciszę przerwał szelest. Rozejrzałem się i podciągnąłem kolana pod brodę.
-Halo?-Odezwałem się. Poczułem zimny dreszcz. Znów rozejrzałem się gwałtownie. Minho? A może ktoś inny, kogo znam? Tylko po co oni, do purwy nędzy, mieliby tu przyłazić? Minho nawet nie zapamiętałby, gdzie jest ta Wataha. Nagle, zza drzewa nieopodal wyłoniła się czyjaś wilcza sylwetka. Osoba ta miała coś na szyi, co majtało się na różne strony z każdym krokiem. Zbliżała się do mnie. Udało mi się rozpoznać w tej postaci jakąś waderę. Ufff, westchnąłem w myślach. Nieśmiertelnik z jakimś napisem, który wisiał na szyi osoby, szybko błysnął mi przed oczami, a wadera przyspieszyła. Była nieco niższa ode mnie. Uraza? Cuttle? Tenebris? Każda jest niższa ode mnie, a co dopiero w postaci wilczej. Jak na zawołanie, wilczyca zmieniła się w ciemnowłosą dziewczynę. Spojrzała na mnie. Miała niebieskie oczy. Były pełne inteligencji i sprytu. TERESA! Nieśmiertelnik znów błysnął w świetle ledwo widocznego słońca. Dziewczyna podeszła pod drzewo, na którym siedziałem.
-Thomas?-Odezwała się cicho.
-Cześć, Teresa.-Uśmiechnąłem się. Oczy dziewczyny błysnęły, by następnie spojrzeć znów w dół. Ledwo dojrzałem łzy spływające po bladej twarzy Teresy.
-Wszystko dobrze?-Odezwałem się.
-Thomas...Ja...-Zakryła twarz dłońmi. Wytarła łzy, które przestały płynąć-Thomas, ja należę do DRESZCZU.
-Tereso, wszyscy do niego należymy.-Powiedziałem nie wiedząc, do czego zmierza.
-Tak, wiem. Thomas, przepraszam-Powiedziała. Usłyszałem dźwięk, jaki wydaje..Górolot. Nagle, zupełnie z dupy pojawił się nad nami górolot. Powietrze rozwiewało włosy Teresy. Usłyszałem krzyki:
-Złaź tam!-Głos był ledwo słyszalny. DRESZCZ.
-Coś ty zrobiła?!-Wrzasnąłem łapiąc się na głowę. Nagle z górolotu wysiadło kilku strażników. Zaczęli strzelać. Wszyscy z Watahy wyszli z jaskiń, a strażnicy po prostu strzelali do mnie. Teresę pomijali. Jakby...Współpracowała z nimi. Byłem wściekły. Nagle jakiś strażnik strzelił do dwóch wader. Urazy i Cuttle. Jednak Urazę trafił w ogon, a Cutt w ucho. Pobiegły do medyka. Zlazłem z drzewa i wydarłem się:
-To mnie szukacie! Nie róbcie im krzywdy!-Z górolotu wyszedł nagle Janson. Zmarszczyłem brwi. Uśmiechnął się i podszedł do mnie.
-Thoomas!-Przywitał się. Po chwili przestał się uśmiechać i dał mi w mordę z pięści. Milczałem.
-Nie ładnie tak uciekać.-Uśmiechnął się i kopnął mnie. Leżałem na ziemi. A nagle, ktoś mnie podniósł za ramiona. Próbowałem się wyrywać, ale nic to nie dało. Zemdlałem.
************************************************************
Obudziłem się na pokładzie górolotu.
-O, obudziła się śpiąca królewna-Zaśmiał się ktoś. Przetarłem oczy. Pokład górolotu był bardzo rozległy.
-Cześć, Thomas-Odezwał się ktoś. Obok mnie siedział...Minho! Jego morda była ostatnią rzeczą, jakiej mógłbym się tu spodziewał.
-Siema. Ciebie też porwali?-Odezwałem się udając, że nikt z DRESZCZu nas nie słyszy.
-No. Nigdy tego nie ukrywałem. Uważam, że Teresa to pie..-Przerwałem mu:
-Wiem, ja teraz też.-Było mi przykro. Teresa..Ona była moją przyjaciółką. A teraz? Zdradziła mnie na rzecz DRESZCZu.
-Po przywróceniu Teresie pamięci, miała ona pewność, że DRESZCZ jest dobry. Bo tak jest.-Odezwał się Janson popijając jakiś gorący napój. Minho był związany. Znaczy, był przywiązany za nadgarstki do krzesła. Kostki miał też do niego przywiązane.
-Może chcecie coś zjeść?-Zaproponowała Ava Paige, która akurat weszła do pokoju. Po chwili pojawił się strażnik z torbą. Było w niej pięć kanapek i dwie butelki wody. Sięgnąłem po dwie kanapki i butelkę. Kiedy Minho dostał propozycję zjedzenia czegoś, od razu powiedział:
-Nic nie jem. Na pewno jest zatrute.-Zmarszczył brwi. Kiedy strażnik się odwrócił, Minho spróbował uderzyć strażnika, a ja powiedziałem spokojnie:
-Co ty chcesz zrobić? Jesteśmy upurwieni. A ty to już w ogóle.-Spojrzałem na jego nadgarstki. Milczał.
-Lądujemy-Odezwał się ktoś. Po chwili byliśmy na ziemi.
-Witamy w domu!-Powiedział głośno Janson. Wysiedliśmy, a przed nami był Departament Rozwoju Eksperymentów. A raczej jego budynek, w całej swej okazałości. Spojrzałem na Szczurowatego.
-To miejsce nie jest naszym domem. Zostaliśmy tu wsadzeni. Uwięzieni. Zamknięci. A ty masz czelność nazywać to gówno DOMEM?-Wrzasnąłem, a jakiś strażnik skrzyżował mi ręce za plecami.
-Pracowałeś tu.-Powiedział Szczurowaty, a strażnicy wprowadzili mnie i Minho do budynku DRESZCZu.
-Czego znów od nas chcecie?-Odezwał się Minho-Kolejnych dzieciaków do zabijania? Jak chcecie kogoś zabijać, to może zapierdolcie Jansona, albo tą całą Avę Papaję, czy jak jej tam?!
-Nie chcemy was zabijać. Od początku mieliście był poddawani testom, obiekcie A7.-Powiedziała Ava Paige.
-Nie nazywaj nas obiektami. Nie jesteśmy myszami, które biegną gdziekolwiek, by znaleźć ser.-Powiedziałem.
-Tak czy siak, mamy dla was propozycję.-Powiedział Szczurowaty.
-Co znowu? Mamy do wyboru bycie pociętymi na kawałki, albo bycie ugotowanymi w rosole?-Warknął Minho.
-Proponujemy wam zdjąć Zatarcie.-Powiedziała Ava Paige.
-Co to, purwa, jest Zatarcie?-Wymamrotałem.
-Zatarcie to usunięcie pamięci. Zdjęcie Zatarcia oznacza powrót wspomnień.-Powiedział strażnik.
-Nie wierzę wam. Dlaczego mamy wam ufać, że wspomnienia będą tymi prawdziwymi?-Powiedział Minho, lekko kopiąc w kolano strażnika.
-To już wasza sprawa osobista. A więc jak? Chcecie mieć wspomnienia?-Zapytał Janson.


CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!