Znowu to samo. Ten dziwny dźwięk, wydobywający się z mojego gardła.
Potem wydłużające się pazury, drugie, błękitne oko robi się koloru
krwistoczerwonego. Wszystko zaczęło mnie boleć. Jednak kilka chwil
później znowu robiłem się normalny. Tak się dzieje, kiedy nie jem zbyt
długo... Czuję się slaby, za bardzo, by o tym myśleć. Padłem bezwładnie
na ziemię.
Usłyszałem czyjeś kroki, to chyba Idalia. Tak, czułem jej zapach.
- R-Raphael? - spytała, widząc mnie leżącego plackiem.
- Kurwaa nie, motylek. - warknąłem, wstając powoli. - Skąd wiesz, że to
moje prawdziwe imię? - dodałem, chwiejąc się. Idalia podeszła bliżej,
podpierając mój lewy bok.
- Cutt wypaplała. Jednak mówiła, że wyglądasz inaczej. - uśmiechnęła się
niezręcznie. - Dlaczego tak leżałeś...? - dociekała. Syknąłem cicho.
- Potknąłem się o biedronkę. - mruknąłem. Idalia przewróciła oczami.
Ruszyliśmy powoli na przód, w stronę watahy. Brązowa wilczyca szeptała
coś pod nosem. Oby tylko nie powiedziała, co to był za dźwięk.
- Słyszałeś tamto dziwne coś? - wykrakałem. W mojej głowie krzątały się
dziwne myśli. Nieee, nie takie ty zboczuchu! Teraz powinienem pokazać na
Ciebie palcem, ale nie mam ochoty na to. Masz szczęście. Niebieskooka
poczekała chwilę w ciszy na moją odpowiedź.
- Tak. Zaatakowało mnie. - właściwie, to chyba skłamałem. Nie mam
pojęcia, to dziwne coś mnie tak dręczy, próbuje przejąć władzę nad
ciałem. - Muszę coś zjeść.
- Co byś chciał...?
Duszę wilka. Ale nie mogę tego jej zrobić. Nie mogę powiedzieć.
- Najchętniej jakąś dorodną istotę... Wilczą. - ostatnie słowa powiedziałem na tyle cicho, żeby nie usłyszała.
Idalia? Skołuj jakieś żarło z KFC ;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!