Po chwili mnie puścili i miałem nadzieję, że pozwolą mi odejść, ale oni rzucili się w moim kierunku. Ich było dwóch, a ja jeden. A w dodatku jestem rany i obolały po ostatniej walce. Nie mam szans. Jeden wilk przewrócił mnie mocnym uderzeniem łapą w pysk. Nie miałem nawet siły walczyć. Otworzyłem oczy, kręciło mi się w głowie. Wtedy ktoś znów zaatakował. Rzucił mną na bok, a drugi wilk uderzył jeszcze raz. Kiedy przede mną stanął, zauważyłem okazję, żeby się zemścić. Zacisnąłem kły na jego łapie i... Podpaliłem ją. Ten zaczął skakać wokół, a po chwili pobiegł pewnie do jakiegoś jeziorka ratować łapę. Ma jeszcze trzy, czemu tak panikuje? Drugi jednak nie zamierzał się poddać i uciec tak jak jego towarzysz.
- Nie chcę walczyć. - powiedziałem cicho, a wróg pewnie ledwo to usłyszał. Nie miałem siły. Zawarczał i znów zaatakował. Nie wiem, ile jeszcze próbował mnie zabić, ale po chwili odszedł. Ja leżałem dalej, a niektóre kawałki trawy wokół mnie były poplamione moją krwią. Myślałem, że to koniec. Obraz zaczął się rozmazywać... Później widziałem już tylko ciemność.
- Phill, gdzie jesteś?! - usłyszałem Ejme.
Zastanawiałem się, co się stało, ale po chwili sobie wszystko przypomniałem. Nie mogłem otworzyć oczu przez dłuższą chwilę. Ejme leżała za mną. Dalej czułem ból. Otworzyłem lekko oczy.
- Phill, wróć do mnie, błagam... Przepraszam, po co ja ciebie tutaj sprowadzałam. Tracę kolejną osobę na której mi zależy, błagam wróć... Kocham cię..
Przez moment się nie zorientowałem, co powiedziała. Popatrzyłem na nią.
- Ejme... - powiedziałem.
Nagle chyba się zorientowała, że żyję.
- Phill!
- Ejme... Czy... To prawda? Kochasz mnie? - zapytałem.
< Ejme? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!