Ponownie spojrzałam na ranę chłopaka.
-Trzeba ci to opatrzyć.. - mruknęłam, bardziej do siebie niż do niego. Szybkim krokiem poszłam do łazienki. Na szczęście była tam apteczka z przedmiotami niezbędnymi do pierwszej pomocy. Wyjęłam z niej bandaż, małe nożyczki i wodę utlenianią. W tempie "teraz natychmiast" wróciłam do pokoju i usiadłam obom Jeff'a.
-Pokaż tą rękę. - powiedziałam rozkazującym tonem. Chłopak posłusznie wykonał moje polecenie i wyciągnął ranną kończynę.
-Będzie bolało? - zapytał niepewnie.
-Sczerze? - mruknęłam, nasączając wacik wodą utlenioną. Jeff przytaknął. - Jak cholera. Jednak później nie będziesz nawet czuł rany.
Przyłożyłam nasączony materiał do okaleczonego miejsca. Chłopak przygryzł wargę i niespokojnie się ruszył. Po chwili zabandażowałam ranę.
-Tyle? - ponownie zapytał.
-Tyle. - potwierdziłam. - Następnym razem, mów mi szybciej o takich rzeczach. Mogło ci się wdać zakażenie..
-Martwisz się o mnie? - powiedział po chwili Jeff, lekko się uśmiechając.
-Wydaje ci się. - odparłam. Odniosłam przedmioty na ich miejsce i usiadłam na parapecie. W odbiciu szyby widziałam Jeff'a, który macał bandaż. Podeszłam do niego i odsunęłam jego dłoń od rannego miejsca.
-Nie dotykaj, bo zepsujesz.. - mruknęłam, uśmiechając się pod nosem.
<Jeff? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!