Po chwili podeszła do mnie Tenebris ze strzykawką, a wtedy zaczęłam się bardzo szybko cofać w kąt pomieszczenia. Bardzo się bałam w tym momencie.
- Nie... Proszę, nie róbcie tego... - mówiłam dość głośno płacząc.
- Spokojnie... Chcemy tylko, aby ciebie nie bolało - powiedziała Ejme.
- Ja nie chcę... Nie chcę... - cała dygotałam.
- Ale musimy to zrobić, nie możemy dać ci umrzeć... - powiedziała Tenebris szukając czegoś. Następnie wyciągnęła jakąś chusteczkę, którą dała mi pod nos. Nagle zrobiłam się senna, a po chwili już spałam.
Otworzyłam oczy - niewiele się zmieniło. Wszystko wyglądało jak chwilę temu, przed moim zaśnięciem, tylko że wszyscy byli zmęczeni. Do tego nie czułam takiego bólu.
- Jak się czujesz? - zapytała Ejme.
W tym momencie na szyi poczułam mnóstwo opatrunków.
- Trochę lepiej... Dziękuję... - ukłoniłam się im.
- Niestety nie udało się tego wyleczyć, ale samoczynnie nie powinno to się pogorszyć... - westchnęła druga wadera. - Jeszcze cię tu muszę trochę potrzymać na obserwacji...
- Rozumiem... - cicho westchnęłam. Po chwili w moich oczach znowu pojawiły się łzy.
- Co się stało? - zapytała Ejme. Za nią ujrzałam zranioną siostrzyczkę. Chciałam do niej podejść, ale po chwili zniknęła - nawet nie zrobiłam pełnego kroku w jej stronę.
<Ejme? Tenebris?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!