Kompletnie nad sobą nie panowałam. Cały czas miałam przed oczami Miresai, która torturowała Nanami. Nie mogłam znieść tego widoku.
- W takim razie... muszę odejść... - cicho powiedziałam i spróbowałam odejść, ale wtedy mnie zatrzymała.
- Na pewno cię w takim stanie nie puszczę... - powiedziała, a ja w tym momencie podkuliłam ogony i położyłam uszy po sobie spuszczając głowę.
- Ale... Nie mogę... - szepnęłam. - Nie mogę przyjąć twojej pomocy... Powinnam umrzeć za to, co zrobiłam...
Od tej chwili nie byłam w stanie ani trochę powstrzymać się od płaczu, chociaż się bardzo mocno starałam. Wtedy ponownie ujrzałam Miresai, gdy stała na ciele Nanami. Byłam bardzo przerażona, a wtedy nieznajoma zapytała mnie:
- Co się stało?
- Jest tutaj... - szeptałam dygocząc ze strachu.
- Kto? Gdzie? - ponownie spytała.
- Na ciele Nanami... tutaj... - wskazałam ostrożnie miejsce, w którym ją widziałam.
- Ale tu nikogo nie widzę poza tą martwą waderą... Zmyślasz...
- Naprawdę ją tu widziałam! Przysięgam!
Po tych słowach jeszcze raz spojrzałam na tamto miejsce. Już jej tam nie było. Jak to możliwe? Dlaczego tylko ja ją widziałam? Po chwili czułam się jeszcze gorzej niż przed chwilą, więc poszliśmy do lekarza. Po drodze wielokrotnie upadałam i ledwo chodziłam. Za mną zostały ślady krwi, która spływała ze świeżych ran. Chwilę po tym, gdy doszliśmy, nie miałam już energii na to, aby mrugać czy oddychać, a co dopiero trzymać się na łapach. Przytomność straciłam kilka kroków od jaskini lekarzy.
Kiedy otworzyłam oczy znowu byłam przerażona. Nic nie rozpoznawałam, a były tu dwa wilki, z czego tylko jednego rozpoznawałam - była to wadera, która mnie tu przyprowadziła. Nagle się cofnęłam w kąt jaskini, chociaż rany i opatrunki mi przeszkadzały.
<Ejme?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!