Pokręciłem przecząco głową. Przeprosić, ale za co? Przecież za czyste przypadki nie powinno nadużywać się jednego z magicznych słów. Ja zaś wolałem mówić jak najmniej, ponieważ mowa często jedynie przeszkadzała w porozumiewaniu się, zwykłe uśmiechy mogły więcej wprowadzić w znajomość. Mocniej wetknąłem dłonie w kieszenie i w duchu cieszyłem się, że szalik zasłania sporą część mojej twarzy. Ta dama najwidoczniej jeszcze nie miała "przyjemności" spotkania mnie i nie wiedziała o tym, jak wyglądam bez zasłaniania stopionych miejsc. Jako jeden z nielicznych Nieszczęśników z mojego świata, nie miałem oparzelin, a jedynie wtopione w ciało odłamki. Chociaż nawet to czyniło mnie pewnego rodzaju potworem w ludzkiej i psowatej skórze. O dziwo panienka nadal stała jak wryta, ukradkowo spoglądając na mnie.
- Yhm... Więc...- mruczałem pod nosem- Jestem DT... W sumie to Dante Terenson, ale DT lepiej brzmi.
Zmusiłem się, by wyciągnąć do niej rękę. Również do uśmiechu musiałem użyć trochę siły woli. Dłoń wysunęła się z zagłębienia w spodniach, zaś materiał zakrywający dolną część buzi zsunął się. Ukazała się skóra upstrzona zimnymi, rzucającymi delikatny blask kawałkami metali.
<Idalio? Aww... Taki miły się zrobił, ale dalej nieśmiały jest xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!