Warknęłam cicho. Znajdowałam się w otoczeniu dotąd mi nieznanym. Basior patrzył na mnie. Milczał. Patrzyłam na niego podejrzliwie, nie mogąc zdefiniować, czy jest z watahy, czy też nie.
- Czego Ty ode mnie chcesz? - warknęłam.
Brak odpowiedzi.
- Co, głos Ci zabrali, dzieciuchu?
Wtem usłyszałam stłumiony głos basiora:
- NIGDY. NIGDY NIE NAZYWAJ MNIE D Z I E C I U C H E M!
- Pff.. - prychnęłam.
- Nie mam ochoty bawić się z Tobą w kotka i myszkę. Mogę w każdej chwili zakończyć Twój marny żywot. Przyniesie mi to chociaż trochę radochy. - zaśmiał się.
- Akurat z tym marnym żywotem masz rację. Ale nie zabijesz mnie. Potrafię to, czego nie potrafisz Ty. - w tym momencie użyłam mocy, w której najgorsze koszmary i wspomnienia zaczęły wracać do jego pamięci, a ja spokojnie wyszłam z jaskini.
<Raphael? xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!