- Jesteśmy w żołądku wielkiego demona imieniem "Czarny", który jest portalem do wszystkich umysłów? I ja mam Ci uwierzyć? Jeśli jednak mówisz prawdę, to bardzo fajnie się składa, bo zostało nam półtora godziny życia. - sarkastyczny uśmieszek wstąpił na moją twarz.
- Jak... TO?!
- Ano, tak. Żołądki demonów... Trawią WSZYSTKO w zaledwie półtora godziny. No więc mamy tyle czasu, abyś odgadł czyje to wspomnienia...
- Czemu tylko ja?! A Ty?! -zaczął się wydzierać, a stojące za nami 'domy' zaczęły drżeć.
Szybko zamknęłam mu usta ręką. Powiedziałam mu na ucho szeptem:
- Ja wiem kto to. I nie drzyj się, bo nas zasypie. Jesteśmy w pewnego rodzaju "lawinie". A powiedzieć Ci nie mogę, bo jeśli sam do tego nie dojdziesz, a usłyszysz to imię, coś w Tobie pęknie, rozedrze płuca i serce... I "wybuchnął" Ci oczy.
Rae aż otworzył oczy ze zdumienia.
~*~
Odeszłam na bok mówiąc, aby Rae poszedł inną drogą, tą bezpieczniejszą. Awanturował się, ale (sama nie wiem jak D: ) go przekonałam.
Wzięłam fiolkę do rąk i odparłam:
- Wujku, Ty zjebana szujo... - mruknęłam.
- Słyszałem!
- Bo miałeś.
- Czego Ty chcesz?
- Czemu miałeś AŻ TYLU wrogów i rzuciłeś klątwę Shingai na swoje wspomnienia?
- Żeby NIKT nie mógł wypowiedzieć mojego imienia. A co do wrogów... Dowiesz się tego, gdy sama zostaniesz ciotką albo matką.
- Po pierwsze-nie mam brata, ani siostry, więc ciotką nie zostanę. Po drugie-własnych dzieci nie mam z kim mieć. Po trzecie-NIENAWIDZĘ DZIECI!
- Ech... Cutt... Ja też kiedyś nienawidziłem, ale gdy się urodziłaś... Musiałem już być tym wujkiem.
- Pff...
Po chwili nastała grobowa cisza, trwała przez jakieś 3 minuty.
- A tak apropos... Czemu, WUJKU STUARCIE, wolisz być w tej fiolce, niż w normalnym świecie?
- Tu jest mi dobrze. W tym świecie, co teraz jesteś, było słabo-miałem tylko 8 willi, 9 samochodów, klejnoty... Słabiutko. Teraz jest mi tu dobrze. I NIGDY NIE WYMAWIAJ MOJEGO IMIENIA.
Nawet nie chciało mi się pytać, co ma teraz..
- STUART! -zaśmiałam się.
- Nie wkurwiaj mnie.
- Bo?
- Gówno..
- Leży na twojej plaży.
- EJ!
- STUART! - znów powtórzyłam.
Warknął.
- Hahah, dobra, wystarczy. - zaśmiałam się. - Yyy... A czemu twoja dusza jest NIEBIESKA?
- To kolor fiolki. Moja dusza jest czarna. Jak smoła.
- To dlatego, żeś jej dawno nie czyścił, dziadu jeden.
Po skończeniu z nim rozmowy, akurat przybyłam na miejsce. Rae czekał już cały zniecierpliwiony na mnie.
Przed nami były wrota. Basior otworzył je... A zza nich wyskoczył jakiś ogromny.. Cosiek.
- Yyy... Co to jest? - spytałam mojego wujka.
- A, mój wróg numer 1. - zaśmiał się.
Przewróciłam oczyma.
- Rae, chodź go ominiemy.
Potwór jednak zagrodził nam wejście.
Mieliśmy zablokowane moce- tak jak na walkach... Jak dawniej. Potrafiłam sobie poradzić. Nie atakowałam pierwsza, o nie. Stworzenie nie czekało długo, rozpoczęło walkę. Z całej siły uderzył mnie w plecy, słychać było połamane kości... Jednakże nie zmartwiło mnie to. Musiałam jakoś wejść na jego kark. Tylko, że zanim to zrobiłam, zauważyłam, iż potwór kieruje całą swą moc na basiora, więc w ostatniej chwili odepchnęłam go, a sama dostałam prosto w serce.
- Rae, posłuchaj... Nie możesz mnie ze dobą wziąć... Twoje ciało nie wytrzyma tak silnych kwasów, jakie mam teraz w sobie... - rzekłam osłabiona. - Musisz trafić mu prosto w kark.. A wtedyyy... Poo.. Poz.. Nasz.. Odpowiedź... Na to... Kk.. Kim j.. Jest właściciel... Wspomnień... - straciłam przytomność, a zegarek, który ustawiłam na półtora godziny od rozpoczęcia misji, wskazywał, że zostało 5 minut...
<Rae?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!