Warknąłem na wilczycę. Azzai szturchnęła mnie w bok.
-No dobrze, jeszcze nie dołączyliśmy, ale chcemy. Czy mogłabyś
zaprowadzić nas do alfy?- spytała grzecznie. Zmarszczyłem brwi z
niezadowoleniem. Wcale nie chciałem dołączyć do jakiejś głupiej watahy.
Wystarczy mi towarzystwo Azzai. Obca wadera spojrzała na nią
podejrzliwie.
- Dobrze, zaprowadzę was.- odparła niechętnie.
-Dziękuję, ja jestem Azzai, a to Chiffa.
-Cuttle.-mruknęła samica tak cicho że prawie nie usłyszałem. Poszliśmy
za nią aż do jakiejś dużej jaskini. Kazała nam zaczekać, a sama weszła
do środka.
-A co jeśli nas nie zechcą?- spytałem siostry.- Znajdziemy inną czy
sobie odpuścimy?- miałem nadzieję, że spełni się ta druga opcja.
-Chif ile razy mam ci to powtarzać. Czasami zachowujesz się jak jakiś
bachor!- odparła zduszonym głosem, posmutniałem i zapatrzyłem się w
ziemię.- Przepraszam Chif.- dodała szybko widząc moją minę.
-Niech Ci już będzie.- mruknąłem.- Może przyda nam się wataha.- Azzai
wyglądała na zadowoloną. Wtedy z jaskini wyszła Cuttle i jakaś inna
wilczyca, zapewne alfa.
-Chętnie was przyjmiemy. Jestem Uraza.- oznajmiła z uśmiechem. Potem
były te formalności, jak przydzielenie jaskini i stanowiska dla Azzai.
Gdy w końcu położyliśmy się w jaskini od razu zasnąłem.
~Następnego dnia~
Wstałem dość wcześnie w dobrym humorze i obudziłem siostrę.
-Chif, jest jeszcze wcześnie. O co chodzi?- spytała nie otwierając oczu.
-Wiesz... Może zwiedzimy tereny?- zaproponowałem nieśmiało. Wadera
podniosła głowę zaskoczona moim nastawieniem do nowej sytuacji.
-Oczywiście.- powiedziałam radośnie. Wzięła swój czerwony płaszcz i
wyszliśmy na dwór. Niebo było jeszcze różowe i było chłodno. Po paru
minutach wędrówki dotarliśmy nad jakieś jeziorko. Podbiegłem szybko i
napiłem się zimnej wody. Niedaleko dostrzegłem Cuttle, tą niemiłą waderę
którą spotkaliśmy wczoraj. Ona też nas zauważyła.
<Cuttle?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!