Spacerowałem po terenach mojej jaskini. Uraza się na mnie za coś obraziła i nie odzywa się od ponad dwóch tygodni. Zauważyłem, że denerwowała ją sama moja obecność. Pod osłoną nocy i śniegu przechodziłem przez las. Usłyszałem czyjeś ciche kroki. Gdyby nie to, że mój zmysł słuchu ostatnio się wyostrzył, nie usłyszałbym ich. Chwilę potem dźwięk stąpania ustąpił wyjmowaniu czegoś ostrego z pasa. Zanim zdążyłem się zorientować, leżałem na ziemi przygnieciony przez Miu. Otworzyła szerzej oczy, gdy mnie zobaczyła i ze mnie zeszła.
-Sorry... Nie wiedziałam, że to ty - powiedziała. Przez chwilę jej ton był smutny, zaraz potem na jej pysk wpełzł uśmiech.
-Spoko. Nic się nie stało - odparłem. Miu pomogła mi wstać.
-Co tu tak późno robisz?
-Spaceruję - odpowiedziałem zgodnie z prawdą - przejdziesz się ze mną?
<Miu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!