- Cutt! Szybko, na polanie są wilki z naszej watahy! - wydarłem się zdyszany. Po drodze do jaskini poczułem krew i woń walki, ktoś się bił. Cuttle spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.
- Kto? - wydukała po chwili. Podszedłem bliżej wadery i warknąłem cicho.
- Uraza... Zaatakowana. Umiera Cutt, umiera! - niebieska samica przestała przez chwilę oddychać. Kiwnęła łbem, zdziwiona szepnęła "prowadź". Złapałem ją za łapę i wybiegłem z jej mieszkania. Czułem się trochę nieswojo mówiąc to, ponieważ... Mam swoje powody. Podczas pierwszego spotkania z nią, mówiłem, że muszę załatwić parę spraw. Zaraz będzie wiadomo, co wtedy robiłem.
Jakieś dwadzieścia minut później znaleźliśmy się na miejscu.
- I co, gdzie ta Uraza? - syknęła, rozglądając się. Moje oczy błysnęły dziwnie. "Wybacz Cutt", pomyślałem tylko i ogłuszyłem samicę. Z jej gardła wydobył się cichy warkot. Wiedziałem, że pewnie jeśli to przeżyje, ja zginę... Ale raz się żyje, umowa to umowa.
*
- Masz to, o co prosiłem? - wymruczał Czarny, pokazując się w mroku. Byliśmy w innym wymiarze, stałem się pośrednikiem Demonów. Dzięki temu, utrzymują mnie przy życiu. Jak niby? Nie jestem nieśmiertelny, wiecznie młody. Oni... Chronią mnie przed Demonami. Każdego dnia boję się myśleć o tym, że mogą mnie dopaść. To, co zrobili z moim ojcem, moją matką przeraża mnie.
- Tak, jedną z Niebieskiej Zorzy. Cuttle. Prosiłeś o Demonicę, więc... masz. I daj mi spokój. - odwróciłem łeb. Podleciał bliżej mnie. Nie, nie miał skrzydeł. Jest czarnym dymem, stąd też jego nazwa. Uśmiechnął się lekko, łapiąc Cutt za podbródek. Oblizał się.
- Jej dusza jest jak ja... Jak smoła. Ciemna. - przerwał na chwilę, jego mina zrobiła się poważna. - O ile ją ma. Ale... Przyda mi się. - rzucił ją na ziemię. Dzięki swoim czarom uśpił ją, i nie obudzi się, dopóki nie pozwoli jej na to. Spojrzał na nią łapczywie.
- Jesteś Demonem, po co zżerasz kolejne? - podniosłem brew, nadal unikając jego wzroku. Kiedy się spojrzy w nie głębiej, podobno zobaczy się samą śmierć. Ten wymiar, w którym jesteśmy przeraża mnie. Dziwne kształty oddają nazwę wymiaru - Aou Tov, z języka Demonów "dziwna śmierć". To pierwsze się sprawdza, ale pstrokate kształty niezbyt oddają nastrój.
- Przy przejąć jej moce, wspomnienia... A teraz... - nakazał mi się odwrócić. Wziął Cutt za włosy, pociągnął do góry... I zniknęła. - Możesz odejść. - odpowiedział po chwili, czyszcząc coś na wzór pyska. Westchnąłem.
- Nie.
- Co? - powiedział rozkojarzony, zbity z tropu.
- Nie możesz jej pożreć. - wypowiedziałem cicho. - Nie możesz! - wrzasnąłem głośniej. Czarny skierował na mnie swój wzrok.
- Chcesz umrzeć?
- To moja wina, muszę! - syknąłem, podchodząc bliżej.
- W takim razie, spójrz mi w oczy! - krzyknął, łapiąc mnie za pysk. Podniosłem powieki. Zobaczyłem to, co nieznane. W tym Cuttle. Siedziała w mrocznym więzieniu. Poczułem, że tracę siły. Po chwili zniknąłem ze świata.
*
- G-Gdzie jestem? - mruknąłem. Powoli przebudzałem się. Nie mogłem się ruszać. Wszędzie widziałem krew, dziwne wzory i... Drzwi. Wstałem i wszedłem w nie. Nagle coś mnie oślepiło, równocześnie olśniło. Spojrzenie w jego oczy przenosiło Cię do wspomnień innych ludzi, wilków.
A może zrobił to specjalnie?
Znalazłem się w kawiarni. Miałem... Ludzkie ręce?!
- Raphael!? - znajomy głos.
- Cuttle!? - rudowłosa postać biegła ku mnie. Rzuciła się na mnie. Objąłem ją lekko. - Ty żyjesz! - po chwili jednak - tak jak wcześniej - złożyła mi mały podarunek na policzku, kolejny liść.
- ZNOWU. MNIE. ZABIŁEŚ!
- Nie, żyjemy! Tylko Czarny pochłonął twoje moce! Teraz jesteśmy we wspomnieniach jakiegoś wilka... Albo człowieka. - odpowiedziałem, pocierając miejsce w którym mnie uderzyła.
- Jak? - spytała, nie wierząc mi.
- Połknął Cię, on jest portalem między umysłami! Kiedy wbiłem w niego swoje spojrzenie, również się przeniosłem. Żyjemy, ale odebrał nam moce poprzez teleportację do... Tego.
Cutt? Pogmatwane, ale jest XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!