21 paź 2015

Od Miu - Cd. Amortencji

-No widzisz. A o takich rzeczach się nie zapomina. - odparłam cicho i wróciłam do intensywnej obserwacji pióra. - Jak daleko do tej ściany?
-Trochę.
-Określ się kobieto. Trochę, to ja cię mogę opluć. - mruknęłam. Amortencja westchnęła głośno i ruszyła przed siebie. Zaczęłam zastanawiać się nad tym, do czego owy przedmiot mógł należeć. Nagle przed moimi oczyma pojawiły się sceny z dnia dzisiejszego. Jazda na Onchao, obserwacja nieba i wielkie, skrzydlate istoty, zdecydowanie zbyt duże jak na ptaki.
-Amor.. - zaczęłam.
-Tak?
-Jak wygląda Ściana Totemów?
-No.. jest z drewna. Zapewne ma kolory.. No i jest magiczna.. I.. I posiada podobizny zwierząt, ludzi i ich krzyżówek.. - odparła. - A, i jest w środku lasu.
-Mhm. Jest tam coś, z czym będziesz musiała walczyć?
-Chyba nie. - odparła.
-W każdym razie, jeśli się będzie dało, to poczekaj na mnie przed wejściem.
-A ty gdzie? - zawołała.
-Do Anioła! - krzyknęłam i zawróciłam. Spojrzałam na wierzchowca. Widać było,  że się zmęczył. Nie chcąc tracić czasu, zeszłam z konia i poleciłam mu powrót do Amortencji. Sama zaś weszłam do cienia, który rzucały drzewa i przeniosłam się do puszczy, w której po raz pierwszy straciłam przytomność. Widziałam tam wysokiego mężczyznę. Na jego plecach była ogromna, krwawiąca dziura. Zapewne usłyszał moje kroki. Odwrócił głowę i spojrzał na mnie wielkimi, niebieskimi oczami, które były skryte pod blond włosami. Tak, to był dokładnie ten sam mężczyzna, którego widziałam, gdy wpadłam do wilczego dołu. Uśmiechnęłam się lekko. Coś mi mówiło, że jeśli dam mu to pióro, on wyzdrowieje, tym samym ściągając ze mnie passę nieszczęść.
-To chyba twoje. - powiedziałam cicho. Uklęknęłam obok pół-Anioła i wręczyłam mu do poranionych rąk śnieżnobiały przedmiot. Mężczyzna odpowiedział mi półuśmiechem. Wziął pióro. W momencie, w którym je dotknął, poczułam przyjemne ciepło w sobie i zobaczyłam błysk. Oto stał przede mną Anioł, w całej swojej boskości, uśmiechając się do mnie przyjaźnie.
-Uważaj na siebie. - powiedział, pomagając mi wstać.
-Ty też. - odparłam, odwzajemniając uśmiech. Mężczyzna zniknął w tumanie złotej mgły. Ja zaś wycofałam się do cienia i pojawiłam się obok Amor. Spała. W sumie się jej nie dziwę. Była noc.

<Amor?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!