- Tak właściwie, to ja przez śmiech nieśmiertelna jestem, ale ok. - odparłam, popychając lekko chłopaka.
- Coś się taka dobra zrobiła? - zapytał po chwili.
- Ale co?
- Tak to bym już na ziemi leżał z jakimś nożem w ryju, czy coś..
- Nie chciałoby mi się iść po ciebie aż na tamten świat. Poza tym, mam na pieńku z Hadesem. - odrzekłam, przeciągając się leniwie.
- Biedny.. Musiał cię przez tyle znosić..
- Ja tam bardziej Urazie współczuję. Wytrzymać z taką pierdołą jak ja tak długo.. To jest wyczyn! - zawołałam uradowana. Przypomniałam sobie to, co mówiła w trakcie mojego pogrzebu. Toma ją wtedy pocieszał. Pamiętam również panienkę Tenebris, jedną z najlepszych medyczek, jakie stąpały po ziemi. Samicy Beta, Cuttle, też wiele zawdzięczam..
- Miu! Słuchasz mnie, do h.. - zaczął Jeff, jednak nie skończył. "Zamknęłam"mu usta dłonią.
- Nie deprawuj. - mruknęłam w jego stronę, po czym lekko się uśmiechnęłam.
< Jeff? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!