Spojrzałam z przerażeniem na basiora, któremu najwyraźniej zależało na
tym, abym dostała za chwilę zawału. Nie miałam zamiaru, ani ochoty na
wykłócanie się z nim. Dlatego lekko skinęłam głową i schowałam się w
głąb jaskini. Zauważyłam małe jeziorko, więc usiadłam przed nim. Leżałam
na brzegu i patrzyłam się w wodę. Widziałam swoje odbicie. Miałam
smutną minę. Cały czas myślałam o Neptunie. Nie wiedziałam co miałam
teraz zrobić. ,,A może wróci...?" - pomyślałam. Zamiast jednak uśmiechu
na mojej twarzy, po moich policzkach spłynęły łzy. Po chwili znów
zaczęłam płakać. Cóż... mam dosyć słabą psychikę... Leżałam tak już
dosyć długo, gdy nagle zauważyłam promień słoneczny, przedzierający się
przez jedną szczelinę w skale. Powoli się podniosłam, a następnie
skierowałam się do wyjścia. Po drodze zobaczyłam Ren'a.
- Jeszcze raz dziękuję... Gdyby nie ty, zapewne już by mnie na tym
świecie nie było... - powiedziałam ocierając łzy - Nie zmienia to jednak
faktu, że tak było by lepiej... - dodałam praktycznie niesłyszalnym
głosem.
Basior uśmiechnął się lekko po tych słowach. Ja też zmusiłam się do
lekkiego uśmiechu, po czym po prostu wybiegłam z jaskini. Przez chwilę
biegłam przed siebie, jednak później nieco zwolniłam.
< Ren? Przepraszam... >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!