Przytaknęłam głową. Nagle zza rogu wybiegło wielu uzbrojonych mężczyzn. Chcieliśmy uciec drugą stroną, ale ta droga ucieczki również została zamknięta. Pozostało nam tylko walczyć. Stworzyłam świetlistą kulę i rzuciłam nią w przeciwników. Prawie połowa z nich upadła na ziemię.
- Łap! - krzyknął Zen i podał mi jeden ze swoich mieczy.
Po chwili wszyscy leżeli na ziemi. Nie byli martwi, a jedynie nieprzytomni. Używałam takich ataków, by nikogo za mocno nie zranić, ani nie zabić. Przybrałam postać Selene. Jak miło, że w tej postaci mam skrzydła i mogę latać. Wybiegliśmy z budynku i wróciliśmy na tereny watahy. Na powrót przybraliśmy wilcze postaci. Tak, trzeba przestrzegać kodeksu. Pokłoniłam się mu, jak jakaś służąca oddająca cześć swojemu panu.
- Dziękuję ci. Mam u Ciebie wielki dług. Nie wiem jak go spłacę... Muszę iść znaleźć tamtą zabójczynię, bo inaczej będą mnie ścigać - rzekłam.
< Zen? XD >
29 lut 2016
Od Mizuko - Cd. Zen'a
Od Morgiany CD Zen'a
-Co cieszysz michę?!-Warknęłam. Zaczęłam go uderzać w ramiona, krzycząc "Baka, baka, baka, baka" i parę innych słów. W końcu zaczęły mnie boleć ręce, a Zen nadal się zacieszał. Denerwowało mnie to, ale uznałam, że w sumie to tylko uśmiech. Debilny uśmiech idioty.
-Noo, nadenerwowałaś się już?-Zaśmiał się, a ja, tracąc siły, by ponownie go uderzyć, odparłam:
-Tak, głupi psie.
<Zen?>
Od Reik'a - Cd. Say
Przytuliłem mocno Say, otarłem jej łzy i powiedziałem:
-Spokojnie, już dobrze...
Say przestała płakać.
-Już ci lepiej?-Zapytałem z troską.
-Tak...
-Chodź, zrobiłem obiad.
-Przepraszam ale na mnie już pora...
-Zamieć nadal trwa, na pewno chcesz iść? (http://therookeryinthebookery.org/wp-content/uploads/2014/10/Siberia-Snowstorm-by-Serge.jpg)
Say popatrzyła przez okno i lekko posmutniała.
-To co? Idziesz na obiad?
-Obiad? Aż tak długo spałam?
Uśmiechnąłem się i zacząłem iść w stronę kuchni a Say poszła za mną. Kiedy byliśmy już w kuchni Say usiadła na krześle i czekała na jedzenie. Wyciągnąłem dwa talerze i nałożyłem na nie jedzenie po czym położyłem je na stole. (http://wkrainiesmaku.pl/wp-content/uploads/2013/07/Pol%C4%99dwiczka-z-Bursztynem-558x372.jpg)
-Smacznego!-Powiedziałem
<Say?>
od Kazana cd Savey
-Coś ci jest?, wyglądasz jak siódme nieszczęście- odrzekłem i spojrzałem na Savey, była otępiała i wyglądała jakby ją coś strasznie bolało.
-Nic takiego, jestem w... o boże- Sav dała nurka w krzaki i zabrzmiało jakby zwymiotowała
-Savey, wszystko okey?-spytałem i pomogłem jej aby nie upadła
Savey była bardzo blada. Gdy doszliśmy do celu, Lili zanurkowała do wody, a ja zacząłem prowadzić Savey, może zimna kąpiel dobrze jej zrobi
-Mamo, nic ci nie jest?-spytała zmartwiona Lili
Savey pogłaskała ją po policzku
-Nic jej nie będzie-puściłem oczko i pocałowałem Savey w czoło
<Savey?>
Od Ifuss - Cd. Say
< Say? :') >
Od Zen'a - Cd. Morgiany
- Nie dziwię się zwierzętom, że nie chcą mieć pana takiego jak ty.
- Ja za to współczuję temu kotu. Jak go zmusiłaś do tego, żeby za tobą się szwendał?
- Zmusiłam?! - zawołała zbulwersowana, choć w jej oczach dostrzegłem iskrę rozbawienia.
- Czyżby chloroform?
- Tobie mogę podać chloroform. - burknęła.
- A co, chcesz mnie zgwałcić? - zapytałem szeptem, gwałtownie się do niej zbliżając. Sięgnąłem na wysokość jej barków i lekko musnąłem dłonią włosy, aby jeszcze bardziej ją rozjuszyć. Oczywiście szeroko się przy tym uśmiechając. Samobójstwo? Być może.
< Mor? XDDD >
Od Say - Do Ravenis
Od Say - Do Ifuss
Od Savey Cd Kazan
- Pewnie, że możemy !
- Idę z wami ! - krzyknęła Lily.
- O tobie nie zapomnimy - zaśmiałam się.
Waderka ruszyła przodem a ja szłam powoli obok Kazana. Prócz bólu brzucha dokuczały mi nudności ale nie okazywałam tego. Wtuliłam się w bok basiora i szłam z zamkniętymi oczami.
- Aż tak mi ufasz ? - zapytał.
- Tobie ? Bezgranicznie - zaśmiałam się i ugryzłam go w ucho.
< Kaz? >
Od Sav Cd Rose
- To co ? Jaki plan? - zapytałam.
< Rose ? Zapomniałam o tym... >
Od Elandiel - Cd. Royala
- O-okej.. Może zapomnimy o tej sprawie? - powiedziałam, odsuwając się jeszcze bardziej.
- NIEEEE, JA NIE CHCĘ UMIEEERAAAĆ! - zawył i teatralnie otarł łzy.
- Umierać? Czarny.. - powiedziałam. - Czarny! - powtórzyłam głośniej, aby móc przebić się przez jego krzyki.
- C-co?
- Czy wyglądam tak, jakbym była zdolna kogoś zabić? - zapytałam, cofając się jeszcze troszkę. Niestety, wpadłam na jakiś kamień, co skończyło się pięknym upadkiem zakończonym (przez przypadek) w formie ludzkiej. Brązowe kosmyki opadły mi na twarz, razem z kwiecistym wiankiem. Uderzyłam głową o pień drzewa, które rosło tuż za mną. Wywołało to krwotok z nosa.
- Prędzej zginę przez swoją niezdarność, aniżeli zdołam kogoś zabić. - zwróciłam się do wilka z przepraszającym uśmiechem. - Choć, jeśli nadal mi nie wierzysz, mogę stąd pójść i zapomnieć o całej sprawie.
< Royal? Taka tam, propozycja xD >
Od Miu - Cd. Cuttle
- Naleśniku, wyciągnij mnie stąd! - krzyknęła "oskarżona" bijąc dłońmi o biurko. Uśmiechnęłam się do niej promiennie i tylko przytaknęłam.
- Więc.. Powiedz na początek coś o sobie.
- Natalie Ouelette, jednakże zdecydowana większość mówi do mnie Miu. 21 lat, pracuję jako.. - tu się zawahałam. Nie mogłam przecież powiedzieć, że jestem alchemikiem, czy strażniczką! - Jako aptekarz.
- Stan cywilny?
- Panna.
- Dobrze. Więc, panno Miu, czy była pani świadkiem zaistniałej sytuacji?
- Świadkiem? No.. Nie do końca.
- W takim razie, co tam robiłaś?
- Bardziej jako sprawca bym pasowała, ale świadek to bardziej bezpiecznie jest. - mruknęłam.
- Czyli to pani strzelała do poszkodowanego? - padło pytanie.
- Ej, Cutt..
- Hmm?
- Chcesz być ścigana?
- Ciekawie to brzmi. - odparła, uśmiechając się szeroko. Odwzajemniłam (trochę psychiczny) uśmiech dziewczyny i przeskoczyłam przez balkonik, chwytając ją za dłoń.
- W stronę Słońca! - krzyknęłam i używając Ichule wyskoczyłam przez okno.
< Cutt? LEL XDD >
Od Jeff'a the Killer'a - Cd. Moon
-O co wam chodzi?!-Zapytałem.
-Planujemy zrobić bitwę na śnieżki!-Opowiedział mi Reik. Po jego słowach Eyeless przyniósł kilkanaście śnieżek.
-Dobra, plan jest taki, ja i Nir budujemy fort a Eyeless i Jeff robią śnieżki. Jasne?
Nir i Reik zaczęli budować fort a ja i Eyeless skończyliśmy robić śnieżki. Nie mogłem się doczekać aż znowu będę sam na sam z Moon... Po kilku minutach fort był gotowy ( KLIK )
-Mają rozmach skurwysyny...-Odezwał się Eyeless.
Reik zawołał mnie i Eyeless'a do fortu, zasypaliśmy wejście i zaczęliśmy rzucać w Moon, Inter i Daniel'a. Po chwili pojawił się Slender i jego proxy, wtedy rozpoczęła się prawdziwa bitwa. Slender rozwalił mackami mur ze śniegu i wszyscy zaczęli się w siebie rzucać śnieżkami. Dzięki temu zamieszaniu udało mi się zaciągnąć Moon w jakieś ustronne miejsce.
-Jeff, o co chodzi?
-Ja... chciałbym dokończyć naszą poprzednią rozmowę...
<Moon? Odpowiesz mi?>
Od Zen'a - Cd. Mizuko
- Przepraszam! - jęknąłem, starając się jakoś zatrzymać efekt mojej głupoty, czyli zielony dym.
- Wyjdź, może być trujący. - powiedziała stłumionym głosem.
- Nic ci się nie stanie? - zapytałem. Czemu się tak martwiłem? Bo była moją współpracownicą, a nie chciałem ze wszystkim zostawać sam.
- Nie. Jestem odporna, ale strasznie śmierdzi. A teraz poszedł won!
Posłuchałem białowłosej i szybko wycofałem się z jaskini, wręcz zanosząc się kaszlem. Nagle usłyszałem ćwierkanie ptaka i dostałem czymś lekkim w głowę.
,,Zamknęli mnie w więzieniu Entkommen. Jestem niewinna! Pomóżcie mi, proszę!
Ciekawe, o co została oskarżona.. - pomyślałem i wylądowałem w lesie. Widziałem już mury budynku, otoczone jeszcze siatką z kolcami. Przeskoczyłem przez ogrodzenie i.. wylądowałem tuż przez strażnikiem.
- Intr.. - zaczął podniesionym głosem.
- Morda, bo halabardą dostaniesz! - warknąłem, chwytając go za mundur. Ten natychmiast zbladł i wrócił do pilnowania terenu. Teraz zacząłem biec wzdłuż murów budynku i przyglądać się więźniom przez metalowe kraty. Jeden z nich robił coś z łóżkiem, inny kopał w ścianę, a trzeci.. Wpatrywała się smutnym wzrokiem w niebo. Choć.. W tym momencie we mnie. Otworzyła szerzej oczy, ja zapewne też.
- Jesteś z watahy? - szepnęła i wstrzymała oddech, patrząc w punkt obok mnie. Nie zdążyłem się uchylić przed ciosem i dostałem czymś twardym w przegub. Wstrzymałem oddech, aby nie krzyknąć i lekko dotknąłem ramię strażnika. Zesztywniał i upadł na ziemię.
- Ups.. Chyba zbyt dużo woltów.. - mruknąłem, trzymając się za zsiniałą dłoń. - Mizu..?
- Mhm.
- Jak mam do ciebie mówić? - odezwała się po chwili.
- Zen. Zen Wistalia. - odparłem, robiąc taki gest (->) - Jednak możesz mówić też Wista.
< Mizuko? Takie długaśne truszkę i bez sensu, ale huj z tym xD >
Od Kazana - Cd. Sav
-Nie,nic...wszystko gra-mruknęła i zaczęła się masować po brzuchu
Przyłożyłem czoło do jej czoła, przytuliłem ją.
Później pocałowałem ją.
Później w jaskini, ja i Savey wraz z Lili graliśmy w zgadywanki(pomysł Lili default smiley xd )
zawsze byłem słaby w te klocki. Lili udawała różne niestworzone rzeczy które nie wiedziałem co to było
-Nie, to jest mamut-zaśmiała się Lili
Od krótkiego czasu, zacząłem Lili traktować jak swoje, troszczyłem się o nią wraz z Savey, była słodka
-Hej, a może pójdziemy nad jezioro?-zaproponowałem
<Savey?>
Od Morgiany CD Zen'a
-A tak poza tym, to... Dzięki za pomoc z tamtym smokiem-pogłaskałam Codswortha po głowie, który wydał z siebie dziwny jęk, ale byłam już do tego przyzwyczajona.
-Spoko. A tak w ogóle... Co to za kot? Twój towarzysz?-Zapytał Zen i wskazał na Cods'a.
-Tak, to mój towarzysz. Mechaniczny kot, precyzyjnie mówiąc. Ma na imię Codsworth- Przedstawiłam go.
-A ty masz towarzysza?-Zagadnęłam.
<Zen?>
Od Zen'a - Cd. Morgiany
- Śledzisz mnie?! - usłyszałem czyiś zbulwersowany krzyk.
- Mhm. Jakbym nie miał nic ciekawszego do roboty w życiu, męski bokserze. - mruknąłem, unosząc brew.
- Sam to spowodowałeś. - odparła Różowa, zakładając ręce na piersi.
- Mhm. - powtórzyłem. - Mam do ciebie nie mówić słodka, bo to cię uraża? - zapytałem, mrużąc oczy.
< Mor? >
Od Ejme Do Luke'a.
- Witaj - powiedziałam.
<Luke?>
Od Yukine CD Mizuko
Te i inne pytania zadawałem sobie przez całą drogę na łąkę. Dzień był typowo zimowy, mimo, iż śnieg akurat wczoraj się roztopił. Wszędzie były kałuże błota. Po dziesięciu minutach przechadzki potknąłem się o korzeń, by następnie wylądować z pyskiem w błocie. Otrzepałem się, ale błoto wciąż nie schodziło. Rozejrzałem się, marszcząc brwi. Dostrzegłem niewielką sadzawkę, więc natychmiast do niej pobiegłem i wskoczyłem do wody. Była cholernie zimna, ale przynajmniej byłem czysty. Wyszedłem z wody i pobiegłem do jaskini. W środku siedział Yato, pisząc coś na kartce.
-Długo Cię nie było-wymruczał-ciągle bolał mnie kark. Wiesz coś o tym?
-Nie.-Odparłem krótko i poszedłem w głąb jaskini. Nagle usłyszałem trzask pioruna, a w tym samym momencie do jaskini wbiegła ta sama wadera, co przedtem. Zawarczałem, a Yato odpowiedział mi cichym mruknięciem. Skóra Yato na szyi, rękach i nogach była już prawie zupełnie splugawiona. Nie miałem zamiaru się tym przejmować.
-Czego?-Zawarczałem w stronę wadery.
-Przepraszam, ale nie przepadam za burzą, a do tego piorun uderzył w drzewo, które się przewróciło i zablokowało wejście do jaskini, a ta była najbliżej...-Odparła.
<Mizuko?>
Od Roy'a CD Elandiel
Podała mi łapę, o kuźwa, chcesię na mnie zamachnąć i zabić!
- AAAA! NIE! BŁAGAM!ZROBIĘ WSZYSTKO, O PANI! NIE ZABIJAJ! PROSZĘ!!! AAA!
- Co? O co Ci chodzi? - cofnęła łapę.
Jednak jej nie słyszałem przez swoje krzyki. Kłaniałem się przed nią, dawałem jakieś obietnice nie do spełnienia... BAŁEM SIĘ JEJ.
<Ela? Słabe :c >
Od Luke'a Cd. Moon
moglibyśmy zrobić? Ostatecznie mógłbym przeleżeć calutki dzień,na słońcu..klimat jest idealny, tylko co wtedy musiałaby robić moja towarzyszka? Najpewniej,się nudzić..co mnie zbytnio nie rusza,ale właśnie gra w "prawda, czy wyzwanie",daje mi możliwość poznania jej lepiej,jej słabości..i innych ciekawych szczegółów. - Czemu nie..
Pozwól,że zacznę,i spytam Cię o dość osobiste, jak i krępujące pytanie.Jednak,myślę ze mogłaś się tego po mnie spodziewać. - Wyszczerzyłem się. - Który z panów,Ci się podoba?
<Moon,gadaj mi tu jak na spowiedzi xd >
Od Luke'a Cd. Morigany
kierowała mu mnie swoje ostrze. - Spokojnie panienko. - prychnąłem. - Luke..lub jak wolisz Blood. - Nowy,i jak widzę
niechciany w tej watasze. - powiedziałem,patrząc niepokojąco na miecz dziewczyny. - Słuchaj,może porozmawiamy normalnie,i odłożysz ten swój nożyk..spokojnie jak będziesz grzeczna nic Ci nie zrobię.
<Morigana?>
Ravenis
Imię: Ravenis
Pseudonim: Rav, Veni, Venis
Wiek: 3 lata
Płeć: Samica
Rasa: Wilk Miłości, Wilk Neonowy, Wilk Pokusy, Wilk Wielkanocy
Charakter: Ravenis to bardzo miła i pomocna wadera, ale kiedy ktoś zacznie ją denerwować lub zrobi krzywdę jej lub jej kochanej kuzynce to będzie dla niego brutalna. Rav uwielbia zabawę i towarzystwo, a zwłaszcza towarzystwo swojej kuzynki. Rav jest też bardzo zabawną waderą. Lubi bronić i opiekować się innymi. Przeszła dużo w swoim życiu a i tak stara się uśmiechać i pomagać swojej kuzynce.
Stanowisko: Łowca
Głos: Klik
Konto: 260 KR
Orientacja: Heteroseksualna
Zauroczenie: ---
Partner: ---
Jaskinia: Jaskinia Syriusza
Potomstwo: ---
Rodzina:
Kuzynka - Sayona
Moce:
-Panowanie nad ogniem
-Zmiana w człowieka
-Super szybkość
-Leczenie lekkich ran
-Związane z rasą
-Odporny na magie
-Potrafi skakać na kilkanaście metrów wzwyż
-Potrafi wytropić każde zwierze po jego zapachu
Ulubiony kolor: Czerwony, Czarny
Motto: ---
Urodziny: Strzelec
Lubi: Swoją kuzynkę <3, kakao, lody, zabawę, spacery, towarzystwo, szczenięta, bronić innych, walczyć, lato i noc.
Nie Lubi: Chamstwa, pijaków, idiotów, dręczenia innych.
Historia: Rav była podróżniczką i nigdzie nie mogła zagrzać miejsca, ale kiedy tylko dowiedziała się że jej kuzynka jest w tej watasze to postanowiła do niej dołączyć i zostać na stałem.
Inne zdjęcia:
Jako człowiek - Klik
2 - Klik
3 - Klik
4 - Klik
Kontakt: Reik
Od Mizuko
~*~
Obudziłam się w jakimś ciemnym i zimnym pomieszczeniu. Cela? Więzienie? Zamknęli mnie?! Nie wierzę! I to w takim więzieniu! To więzienie dla najgorszych, z... najgorszych. Nawet moje moce nie są w stanie zniszczyć krat, czy skruszyć muru. Ale przecież ja jestem niewinna! Sama nie dam rady się stąd wydostać. Ku mojemu zdziwieniu nie zabrali mi torebki. Zajrzałam do środka. No tak. Zabrali wszystko co niebezpieczne. Scyzoryk itp. Na szczęście został mój długopis. Szybko na jakimś kawałku papieru nagryzmoliłam taką oto wiadomość:
,,Zamknęli mnie w więzieniu Entkommen. Jestem niewinna! Pomóżcie mi, proszę!
Mizuko"
Spojrzałam przez zakratowane okienko. Zagwizdałam. Po chwili na oknie usiadł niewielki ptak. Podałam mu kartkę z wiadomością.
- Zanieś to do kogoś z wataha... - poprosiłam.
Ptaszek wszystko zrozumiał i odleciał. Pozostawało mi tylko czekać i liczyć na czyjąś pomoc. Nie lubiłam sytuacji, w których nie mogłam nic zrobić i mogłam polegać tylko na innych...
<Zen? Albo jakiś inny ktoś?>
Od Lily
-Pomocy!-krzyknęłam.
Miałam nadzieję ze ktoś mi pomoże...
<Subaru?>
28 lut 2016
Od Cutt Do Miu
- SPRZECIW! - wydarłam się na całą salę - To nie jest ta bajka. Spadaj, Kajuna!
- Ech, no dobra... - i wyszła.
Boże, jak można takich ludzi do sądu wpuścić? Do tego była w postaci sukkuba! Ja pierdziele... Wstydu na grosz nie ma...
Wtedy do moich uszu dopłynął dźwięk silnie uderzającego młoteczka w biurko.
- Weź tym młotkiem wal o te biurko ciszej, bo aż uszy bolą, staruchu głuchy. - mruknęłam.
Dobra, pewnie zastanawiacie się, o co chodzi z początkiem, co? Dobra, już mówię:
Siedziałam sobie spokojnie na ławce, strzelając z kuszy do jakichś robaków w parku. Ale jakimś cudem obok mnie przeszedł człowiek i dostał strzałą w nogę. Spojrzał tylko i poszedł dalej wzruszając ramionami. Potem przeszedł drugi, bardzo podobny do poprzedniego. Jednak nie dostał z kuszy ode mnie, tylko od tajemniczego gostka z krzaków. No więc udzieliłam mu pierwszej pomocy jak tylko umiałam, póki nie przyjechała karetka (No, bo jak widzisz wypadek, a nie pomożesz poszkodowanemu, to nawet możesz iść do więzienia, a ja tego nie chcę). Gdy przyjechał ambulans, szybko się odsunęłam od gościa. Tamci oskarżyli mnie, że to ja go zraniłam i tak to mniej-więcej wygląda.
- Ms... Mak... Czi... Czike... CZIKEN?! Ej, co tu jest napisane, prokuraturze?!
- Ms Mak Cziken proszony na salę...
W tym momencie zaczęłam się śmiać, a wtedy na salę weszła Miu i stanęła przy barierce.
<Miu? Wyratuj mnie, plosemmm... Nie chcę do więzienia! Znowu! XD>
Od Moon - Cd. Luke'a
Od Savey Cd Kazana
Ten uśmiechnął się lekko i opowiedział mi trochę więcej. Nie powiem nie wiedziałam, że jego historia jest trochę zakręcona. Wsłuchiwałam się w jego monolog po czym ten zadał pytanie.
- Nie uważasz, że jestem ten zły?
- Ty nie? Jesteś kochany, wspaniały i opiekuńczy - powiedziałam i wtuliłam się w jego tors.
Cieszyłam się, że go mam. On i Lily to dwie osoby dla których żyję. Po chwili poczułam, że boli mnie brzuch. Złapałam się za bolące miejsce i syknęłam cicho. Czyżbym po ostatnim była w ciąży? Muszę się dowiedzieć. Popatrzyłam na Kazana pytająco.
<Kaz?>
Od Oriona CD Neiry
- Ja cię nie podglądałem! Przechodziłem akurat tamtędy i cię przez przypadek zobaczyłem! - starałem się wyjaśnić.
- Ta jasne! - krzyknęła.
- Mówię prawdę…!
Nim zdążyłem się zorientować Neira walnęła mnie z całej siły w twarz. Złapałem się za bolący policzek, na którym został czerwony odcisk łapy Neiry. Miała także pazury, więc na moim policzku pojawiły się także niewielkie rany, z których kapała krew.
- Nie zbliżaj się do mnie zboczeńcu! - wrzasnęła wadera, po czym wybiegła z jaskini.
- Neira! Stój! To niebezpieczne! - krzyknąłem za nią, ale wadera zniknęła już w ciemnościach.
Od Luke'a Cd. Moon
Musiałem bezczynnie siedzieć,i pilnować obozu.
Pierwszy,drugi,trzeci,szósty dzień..bez żadnych postępów,a póki co nie mogę się ruszyć z owego miejsca.Na szczęście, nie tylko ja byłem na to skazany,obowiązek dzieliła ze mną wilczyca o imieniu Moon.Przynajmniej miałem towarzystwo-tyle że dziewczyna nie chciała ni jak się odezwać.Postanowiłem,także poleżeć sobie i wygrzewać..się na słońcu.Promienie przyjemnie muskały moje ciało.
Nie narażając za to głowy, na jakiś udar,przykrylem ją starą,już gazetą.Leżałem tak przez dłuższą chwilę,gdy usłyszałem słowa dziewczyny,z rozkojarzenia i zaskoczenia podskoczyłem..tak pewnie zrobiłem sobie krótką drzemkę.
- Ano jestem. - odparłem,przejeżdżając dłonią po czarnej, jak smoła czuprynie.
<Moon? Troszku słabe wyszło to moje opowiadanie:') >
Od Say - Cd. Oriona
Od Morgiany
-Nie waż się go dotknąć, barbarzyńco!-Krzyczałam. Mechaniczny kot próbował atakować nieznajomego, ale Cods był jak zwykle niezbyt silny, jeśli chodzi o walkę. Wbiłam pazury w kark wilka, a ten z całej siły walnął mnie w pysk, przez co potoczyłam się po ziemi, by ostatecznie wylądować przy sporej skale. Wpadłam do kałuży z błotem. Na moje nieszczęście akurat padał deszcz. Ostatecznie zmieniłam się w człowieka i mieczem zadałam wilkowi kilka ciosów. W końcu położył się na ziemi. Zdecydowałam się go oszczędzić.
-Kim jesteś?-Zapytałam.
<Luke?>
Od Neiry CD Oriona
-Ja... jestem Neira...-Powiedziałam robiąc się jeszcze bardziej czerwona.
-Miło mi cię poznać. Choć, zaraz rozpalę w kominku i się zagrzejesz.
-Nie... najpierw chce wiedzieć... Dlaczego mnie podglądałeś!?
<Orion?>
Od Moon do Luke'a
- Zastanawia mnie jedno...- spróbowałam zacząć rozmowę- Czy jesteś demonem?
Co prawda lepiej siedzieć cicho, ale ciekawość wzięła górę. Zwłaszcza, że moja kuzynka przez poprzednie dni cały czas kręciła się obok biało-czarnego basiora, jakby jej się w jakikolwiek sposób spodobał. A jak wiadomo- swój swojego przyciąga, więc wolałam się upewnić co do pochodzenia jegomościa.
<Luke? Wataha w chuj daleko, leśna głusza, mega gorąco, a tu temat o rasie :')>
Nie jesteśmy stworzeni do klęski.
Hioshiru |
Imię: Miu. Choć toleruje również Hanshi, Zero oraz Clockwork. Jej prawdziwe imię zostaje ujawnione w jednym z opowiadań.Nie jesteśmy stworzeni do klęski. Można nas zniszczyć, ale nie można pokonać.
Pseudonim: Duużo się tego nazbierało..
- Szynka | Wymyślała Nimitsuu.
- Parówczak, Fruciak | Wymyślała Uraza.
- Naleśnik, Wędzonka, Uchoraptor, Ms Mak Cziken | Wymyślała Cuttle.
- Lenia.
- Amira.
Płeć: Wadera || Dziewczyna.
Rasa: Wilczyca Wojny - 25% | Wilczyca Hadesu - 25% | Wilczyca Gwiazd - 15% | Wilczyca Fazy księżycowej - 15% | Człowiek - 20%
Charakter: Od czasu przeżycia swojej własnej śmierci, stała się tajemnicza. Jeśli jest w nowym towarzystwie, odzywa się tylko wtedy, jeśli zajdzie taka potrzeba. Uważnie wszystko obserwuje i równie dokładnie nasłuchuje. Jest bardzo poważna i nie rzuca słów na wiatr. Sumienna w wykonywaniu obowiązków. Jednak, gdy ktoś pozna ją bliżej, jej osobowość zmienia się o 180°. Okazuje się, że Miu nie jest taka, jak by się mogło wydawać. Ukazują się jej pozytywne cechy. Potrafi kogoś obdarzyć dużym zaufaniem, oczekując od niego tego samego. Staje się wtedy wyluzowana i zabawna. Na porządku dziennym są przyjacielskie kuksańce, popychanie czy słownictwo, które kogoś innego mogłoby urazić. Wróćmy jednak na chwilę to początku jej charakteru. Uśmiecha się bardzo często. Chce pokazać tym gestem to, że warto cieszyć się z każdej chwili życia, gdyż jest ono niesamowicie kruche i ulotne. Zniosła dużo bólu, więc strona fizyczna jej ciała jest wręcz nie do zniszczenia. W zupełnie innym stanie jest jej psychika. Wystawiana na wiele prób przez jej rodziców, stała się równie krucha, jak wspomniane wyżej życie. Mimo wszystko, jest gotowa poświęcić się za każdego członka watahy, co z resztą już raz udowodniła.
Stanowisko: Zwiadowca | Strażnik | Zielarz | Alchemik | Samica Gamma
Głos: Hypnotic
Konto: 200 Kr | 961 Drachm.
Orientacja: Heteroseksualna, choć powoli skłania się do aseksualizmu.
Zauroczenie: Miu ma takie doświadczenie w miłości, jak ryba we wspinaniu się na drzewo, więc proszę zignorować ów punkt. ||
Partner: Pluszowy miś się nie liczy, prawda?
Jaskinia: Mieszka wraz z Rose w Grocie Anioła, którą znają tylko nieliczni.
Rodzina: O matce oraz ojcu woli nie wspominać. Jednak jest pewna osóbka, którą Miu kocha - jest nią Blair, którą traktuje jak młodszą siostrę. Kolejną jest Cuttle, jej kuzynka. Ostatnią- brat bliźniak, któremu na imię Shin.
Moce:
- Miu ma talent do śpiewania. Choć według niektórych wyje jak zardzewiałe drzwi.
- Jednak niezaprzeczalnym jest to, że potrafi grać na skrzypcach, gitarze elektrycznej oraz fortepianie.
- Zapewne, jak większość person w watasze, ma również talent do wszelakich elementów związanych z plastyką - od szkicowania, przez malowanie, po lepienie dzbanuszków w glinie.
- O, jeszcze jedno - Han dobrze gotuje.
Lubi:
- Zachody oraz wschody słońca.
- Róże, frezje oraz konwalie.
- Gorzką czekoladę.
- Swój blacik i piekarnik. ♥
- Muzykę oraz instrumenty. Potrafi bowiem grać na skrzypcach oraz gitarze elektrycznej.
- Książki.
- Filmy oraz bajki.
- Spać. Bo któż by tego nie lubił?
- Chamstwa.
- Cynizmu.
- Użalania się nad sobą.
- Infantylności. Choć sama taka jest.
- Podczas Szału - † | † | † | † | † | † | † | † <- proszę o wybaczenie jakości :')
- Jako Sellene - † | † | † | † | † | † | † | †
- Jako człowiek - † | † | † | † | † | † | † | †
Ciemność.. Pustka.. Niemożność zabrania oddechu.. Czyżbym zmarła?
Kolejny raz mam obudzić się w tym strasznym miejscu?Całkiem możliwe.
Wbrew własnej woli otworzyłam oczy. Czułam na sobie spojrzenie Boga Podziemi - samego Hadesa.Nie chcę tego.
- Wstawaj, moja droga. - powiedział głębokim basem. - Pożegnałaś się z bliskimi?
Te słowa zadziałały na mnie jak kubeł lodowatej wody.
- Czemu miałabym się z nimi żegnać?
- Bo nigdy więcej ich nie zobaczysz.
~*TIMESKIP*~
Ciekawostki:
- Hanshi ma arachnofobię i brontofobię.
- Uwielbia bańki mydlane.
- Ma bliznę na oku, podbrzuszu i plecach. Tę ostatnią widać jednak tylko w ludzkiej postaci.
Statystyki:
- Inteligencja: 200
- Szybkość: 150
- Zręczność: 150
- Magia: 50
- Siła: 50
- Wytrzymałość psychofizyczna: 300
Postać posiada upomnienia w liczbie: 1
Od Say - c.d Reik
- I co łamago? Gdybyś miała skrzydła byś się nie przewróciła ośle... - zaczęła się śmiać. Wstałam i bardziej przyglądnęłam się jej figurze. Ta zrobiła oczy jak u niewiniątka gdy przechodzili obok rodzice.
- Cześć mamo, cześć tato. Jak widzicie fajnie się bawimy z Say prawda? - posłała mi swój groźny wzrok. Przytaknęłam. Rodzice się uśmiechnęli i odeszli. Uśmiechnęłam się do niej.
- Nie uśmiechaj się! - warknęła i natychmiast przestałam. Oklapłam głowę, ale nie dałam za wygraną i znowu się uśmiechnęłam. Ta podrapała mnie przy oku. Natychmiast przestałam i pisnęłam z bólu.
- Och przepraszam... - powiedziała sarkastycznie i zaczęła mi się przyglądać - I co bezskrzydła? Pamiętaj, że to ja mam sławę nie ty! - warknęła, a wilki podeszły i popatrzyły na mnie.
- Patrzcie! To ta wadera która jako jedyna z rodziny nie ma skrzydeł! - zaczęli się śmiać.
- Idiotka!
- Jesteś adoptowana skoro nie masz skrzydeł! Rodzice Cię nie kochali!
- Jak możesz tutaj żyć? Nie jesteś taka jak my! - rozłożyli swoje skrzydła i zaczęli iść w moją stronę. Cofałam się, ale drzewo mnie zatrzymało.
- Bezskrzydła, Bezskrzydła! Nikogo nie pokochała, bo ma łyse plecki! - zaczęli co chwilę tak mówić, aż ich oczy zaczęły robić się czarne, a pod nimi zrobiła się kałuża krwi.
- Nie... Przestańcie! Ja taka nie jestem! - krzyczałam z łzami i poczułam jak zmieniam się w dwuletnią.
- Jesteś nikim!
- Twoje imię nic nie oznacza!
- Sayona tylko ci pasuje! I Dobrze wiesz co oznacza to imię! Słabeuszko! - zaczęli się śmiać i śmiać...
- Nie! NIE PRZESTAŃCIE! TO KŁAMSTWA JA TAKA NIE JESTEM! KOCHAM I CZUJE! - krzyczałam próbując uciec, ale mnie zamknęli w kółku. Czułam, jak krew obmywała moje łapy. Popatrzyłam na odbicie, a tam miałam swoją bliznę która kiedyś mi zarosła. Podrapanie po swojej siostrze na oku... dobrze, że blizna zarosła sierścią... Poaptrzyzłam na nich. Zorientowałam się, że oni też są już dorośli.
- Słabeusz! Nie należysz do nikogo! Jestem nikim! Trzeba Cię spalić! - krzyknął jeden i pojawiłam się przywiązana do kija gdzie ogień się piętrzył i piętrzył... Słyszałam śmiech mojej siostry...
- NIE! NIE NIE PROSZĘ! - krzyczałam.
- NIE! - krzyknęłam na głos i obudziłam się w łzach. Wystraszona. Moje ciśnienie było strasznie podwyższone. Rozglądnęłam się wystraszona i poczułam jak moje serce mogło nie nadążać z pompowaniem krwi. Zaczęłam głęboko oddychać i moje serce się uspokoiło.
- Say! Nic Ci nie jest?! - podbiegł do mnie Reik i zobaczył mój mokry pysk od łez. Patrzyłam na niego nadal dysząc.
- Wszystko... gra... - wstałam - miałam koszmar... - zamknęłam oczy.
- Na pewno nic Ci nie jest? - spytał ponownie. Unikałam jego wzroku, aby nie widział... nie widział co czuje teraz...
- Tak... - powiedziałam i usiadłam przy ognisku. Popatrzyłam w ogień.
- Wiesz co było najgorsze w moim koszmarze? - spytałam skłócając ciszę.
- Nie...
- To, że połowa z niego była prawdziwa... - ugryzłam się w język. O mało co nie wydałam mu co mi się śniło... To prawda... Dla zabawy przywiązali mnie do płonącego stosu... dopiero czyiś rodzice mnie ocalili... blizna też jest prawdziwa... tylko co tam nie było prawdziwe to kałuża krwi i oni jako dorośli... boję się ognia też z innego powodu, ale o tym to inna historia...
- Boże... czemu moja siostra chciała mi to zrobić...? - powiedziałam cicho i w myślach na raz i się mocno rozpłakałam. Poczułam jak stare rany zostały rozdrapane. Zostało mi jedynie przeżywanie koszmarów których nie chce... Zacisnęłam oczy bardzo mocno i zaczęłam płakać na tyle, że szlochałam. Nie widziałam, ale czułam wzrok Reika...
<Reik? Taka ciekawostka dla wszystkich czemu boje się ognia i nie uśmiecham>
Nathan
Imię: Nathan
Pseudonim: Natt
Wiek: 2,5
Płeć: Samiec♂
Rasa: Natury 25% Gwiazd 50% Snu 25%
Charakter: Nathan należy do tych tajemniczych osobników, które wiedzą co to krzywda, nienawidzi widoku osoby krzywdzącej drugą. Jest nie co spokojnym basiorem ale też ma swoje słabe strony. Nathan albowiem ma słabości do wader, lubi im prawić komplementy, dawać różne drobiazgi i zapraszać je na spacer czy też na kolację. Co do szczeniąt, bardzo je lubi, bo uważa je za słodkie i bardzo delikatne istoty porośnięte puchem sierści. Na bestialstwo odpowiada atakiem lub narażeniem się na niego, nienawidzi tych co krzywdzą jego przyjaciół... nie odpuści im. Nathan ma swój honor i dumę, nie ugnie się przed wyzwaniem, na wybuchy psychiczne jest uodporniony
Stanowisko: Szaman
Głos: Klik
Konto: 300 KR
Orientacja: bi... żart, 100% heteroseksualista
Zauroczenie: oj na pewno mu jakaś w oko wpadnie :b
Partner:
Jaskinia: Jaskinia Oriona
Potomstwo: ....
Rodzina:----
Moce:
*Niszczenie, przywracanie do życia- Nathan potrafi w wysokim stopniu sprawić, że roślinność i inna flora, będzie martwa, lub przywrócić do życia.
*Wróżba- Nathan w wysokim stopniu potrafi wywróżyć z gwiazd
*Sny- Nathan potrafi wbić się do czyjegoś snu
I jeszcze wiele innych:
Ulubiony kolor: czerwony
Motto: "Lepiej być nikim i żyć, niż być kimś i mieć spieprzone życie"
Urodziny: 05.12
Lubi: [Wadery <3 ][białą czekoladę][dobry alkohol]
Nie Lubi: [cwaniaków] [morderców]
Historia: Masz dwa dni na uzupełnienie. Jest obowiązkowa.
Inne zdjęcia: -----
Kontakt: Därkneß
Od Moon - Cd. Daniela
Od Oriona - Cd. Say
~*~
Obudziłem się wcześnie rano. Spojrzałem w dal. Nagle ziemia pode mną zawaliła się, a ja zacząłem spadać z klifu. Po kilku sekundach uderzyłem o ziemię. Wszystko mnie bolało. Nie mogłem się ruszać.
< Say? Co teraz zrobisz? >
Od Elandiel - Cd. Royal'a
- Gdzie jest taki jeden tamten? - zapytałam, unosząc brew.
- Aa.. Taaam.. - odparł, uśmiechając się szeroko.
- Następnym razem rzucaj tak, abyś widział. - mruknęłam cicho, podając basiorowi patyk.
- Huh? Jak mocno dostałaś, że mnie nie bijesz? - palnął, patrząc na mnie zszokowany. Odpowiedziałam mu tym samym spojrzeniem.
- C-czemu miałabym cię bić? - jęknęłam. - Masochistą jesteś, czy jak?
- Eheheh.. - zaśmiał się nerwowo i potarł łapą kark. - Zmieńmy temat, proszę..
Tym razem ja się cicho zaśmiałam.
- Jestem Elandiel, i miło by było, gdybyś mnie więcej nie krzywdził patykiem. - powiedziałam, podając łapę basiorowi.
< Roy? >
Od Dantego - Cd. Idalii
Od Reik'a CD Say
-Nie ważne, nie chce o tym rozmawiać...-Odpowiedziała.
-Na zewnątrz panuje zamieć więc i tak musisz tu zostać.-Powiedziałem z uśmiechem.
W domu nagle zrobiło się zimno a Say zaczęła się trząść więc rozpaliłem w kominku.
-Choć, zagrzejesz się.-Powiedziałem po czym położyłem się przed kominkiem.
Say podeszła do mnie i położyła się obok. Okryłem ją moim skrzydłem.
-I tak nie zostanę tu długo...-Powiedziała po czym zasnęła.
<Say?>
Od Tsume Do Nir'a
-Co ty odwalasz? Wiewiórką chyba nie jesteś żeby po drzewach łazić.
-Emmm...
Przyjrzałam się mu. Nie wyglądał na nikogo kto mógłby chcieć walczyć ze mną, więc wyluzowałam trochę, ale nie mam zamiaru okazywać tego, że mogę w jakimkolwiek stopniu być "miła".
-No co? Język ci obcięli?- warknęłam już nieco łagodniej, oczekując odpowiedzi.
<Nir?>
Od Moon - Cd. JtK
Od Say CD Nimitsuu
Ogień... ostatnie wspomnienie w moich oczach z dzieciństwa... ogień który okrążył cały las którym uciekałam... Gdyby nie mój żywioł wody mogłabym tam zginąć...
- Najwidoczniej musisz...
- Czuć się dziwnie? Nie da się z tym żyć - odparła.
- Jak to jest? Mieć takie moce - spytałam.
- Jak normalne tyle, że inni nie chcą z tobą rozmawiać - wzięła głęboki wdech. Pierwszy raz zobaczyłam osobę, która ma podobny przypadek co ja... nie wiem jak to się nazywa fachowo, ale poczułam w niej coś co jest podobne do mnie.
- Wiem o czym mówisz... - odparłam.
- Jak to?
- Też nikt nie chce ze mną rozmawiać... może dlatego, że jestem strachliwa i mam czarną przeszłość... - zamknęłam oczy i od razu usłyszałam śmiech mojej siostry. Ocknęłam się i popatrzyłam na zdziwioną Nimitsuu.
- Dużo tak machasz głową? - spytała.
- Nie... po prostu... - opuściłam głowę - Nie ważne... Ale jestem pewna, że w końcu ktoś Cię polubi - powiedziałam i popatrzyłam na nią. W moich oczach widać było szczerość.
<Nim?>
od Kazana cd Sav
-no co się stało, powiedz-rzekła i spojrzała mi w oczy
-nie mówiłem ci, że byłem już w poprzednim związku?
Wadera kiwnęła głową przecząco, była zainteresowana
-no więc, gdy moja była uznała że, rzekomo ją zdradzam... rzuciła się na mnie, to było w jaskini, i w walce z nią nabiłem się na stalagmit, ale ona była w gorszym stanie, wyszedłem z siebie i niechcąco machnąłem jej skrzydłem przed oczami, i uderzyła się głową o ścianę,zemdlała
Savey słuchała tego z zainteresowaniem
-nie no, nie uważaj mnie za jakiegoś damskiego boksera, to było obrona własna-od razu oświadczyłem
<Sav?>
Od Oriona CD Neiry
- Em… to kiepski moment na przedstawianie się… - powiedziałem zmieszany i odwróciłem się plecami do niej. - Ubierz się, nie patrzę.
Po chwili dziewczyna była już ubrana, ale nadal mokra. Było już bardzo ciemno, a do tego zimno. Dziewczyna zaczęła drgać z zimna. Przybrałem na powrót wilczą postać. Dziewczyna zrobiła to samo. Mimo to, widać było, że nadal jest jej zimno.
- Chodźmy do mojej jaskini. Jest niedaleko - zaproponowałem.
Wadera lekko pokiwała głową. Po krótkim czasie byliśmy na miejscu.
- Jestem Orion - przedstawiłem się.
<Neira?>
Luke
Pseudonim: Różnie się do niego mówiło,przez te wszystkie wieki,najczęściej Blood i Hood.
Wiek: Nieznany..ale ma tysiące lat.
Płeć: Bez wątpienia samiec.
Rasa: Demon/Wilk Nieszczęścia
Charakter: Luke..w tym wilku królują przede wszystkim takie emocje,jak złość i nienawiść.Jest agresywny,praktycznie dla wszystkich,nawet do przyjaciół zachowuje pewien dystans... Zapewne jest nieprzewidywalnym, agresorem, który nawet w najmniej oczekiwanej sytuacji,potrafi Ci wbić nóż w plecy..powód jest taki,iż nie potrafi zaufać nikomu w pełni,choć po części.Kieruje się swoim mottem,"Umiesz liczyć? Licz,na siebie innych twoje szczęście j*bie.
Pomiędzy demonem,a zwyczajnym wilkiem istnieje jedna zasadnicza różnica..nieprawdaż? Ta oschłość..i chęć do..uśmiercania innych, genów nie oszukasz..nigdy.Powinniśmy w zasadzie,przejść już do tych dobrych cech,prawda? Tylko w tym problem,że u niego nie ma czegoś takiego jak "dobra cecha"..Luke jest po prostu istną maszyną do zabijania,nie ma tu żadnej filozofii..Otacza go aura tajemnicy..owszem.
Sam jego wygląd już przyprawia o dreszcze,a jego imię..o żałosne okrzyki głoszące"pomocy!" Blood'a nie można nazwać osobą cichą..raczej jest wygadany,jak na demona..przede wszystkim jest to mistrz "ciętej riposty",chociaż..na początku jest raczej cichy.Mimo tych wszystkich negatywnych cech,chyba udało mi się znaleźć tą jedyną dobrą,wie co to są maniery,nie raz posłuży się,wysokim słownictwem,które zadziwi nie jednego wilka.
Stanowisko: Nie angażuje się zbytnio,w "życie" watahy, ale mimo to jest dorywczo Zabójcą
Głos: Kliku
Konto: 300 KR
Orientacja: Biseksualny,może heteroseksualny?..Czas pokażę.
Zauroczenie: On,jakby nie myśli o waderach,a przynajmniej się stara..
Partner: Nie potrzebuje,jest 'samowystarczalny'.
Jaskinia: Mieszka gdzie popadnie,czasami pod drzewem,czasami w jakiejś lisiej norze.."żyć nie umierać",zaraz..w sumie on nie umrze jest demonem.
Potomstwo: Raczej nie,choć może..z tą panienką z Hartumu? Poczekaj zastanowię się.
Rodzina: Ach tak..duża rodzina,że nie chcę mu się wymieniać,tych wszystkich,którzy zawinili, tych wszystkich którzy odważyli mu się sprzeciwić.
- Ojciec Eragon
- Matka Sachmet
- Wuj Abaddon
Są to jedyni godni,członkowie jego rodziny.
Moce:
- Prorocze sny..
- Jad w zębach
- Zamiana w człowieka
- Zmiennokształtność
- Zamiana w jego demoniczną postać.
- Nie działa na niego większość zaklęć
- Potrafi zatrzymać czas
- Zamienia w kamień spojrzeniem
- Lekka telekineza
- Manipuluje falami dźwięku
- Potrafi wprowadzić w trans/hipnoza
- Kontrola nad toksynami;szlam,osad
- Potrafi panować nad czyimś zdrowiem;spowolnienie/przyśpieszenie procesu starzenia się
- Panuję w małym stopniu,nad ogniem
- Porusza się z niebywałą szybkością
- Kontrola nad fotonami;tworzenie cienia,mroku
- Manipulacja nastrojem
- Potrafi rzucać niektóre uroki
Ulubiony kolor: Biel.
Motto: "Umiesz liczyć? Licz na siebie,innych twoje szczęście j*bie".
Urodziny: 14 grudzień
Lubi:
Cierpienie | Sprawiać innym ból | Bywać w świecie ludzi | Uśmiercać |Trenować umiejętnościNie myśl,że na tym się kończy ta jego lista..nie. Po prostu w tej chwili,nie potrafi wymienić istotniejszych rzeczy.
Nie Lubi: Jemu się nie chcę wymieniać,a tobie zapewne nie chcę się tego czytać,więc na piszę tylko..
"Jest tego dużo,więcej niż możesz policzyć".Historia: Ojciec - demon,wuj- demon,dziad- demon..
Więc on też musiał nim być..urodził się w piekle,w sumie to w podziemiach,gdzie panuje jego rasa.Ma powszechne znajomości,dlatego nie dziw się,że nie raz pójdzie "na herbatkę",do samego Hadesa.No,ale cóż wróćmy do jego historii..Tam w tej 'czarnej dziurze' się wychowywał,i dobrze wiedział do czego jest stworzony,do sprawiania innych cierpień.
I tak tam żył,parę tysięcy lat,aż mu się znudziło torturowanie tych nieszczęśników wszystkich,postanowił w końcu wyjść z zaświatów i poznać świat,prawdziwy..ten na powierzchni.Nikt tu nie miał nic do gadania,tak więc dopiął swego..Ujrzał tam,przyrodę,ludzi..zwierzęta,wilki.
Zdziwił się widokiem,gdyż nie było mu jeszcze spotkać człowieka,znaczy..miewał w swoim "królestwie",diabły,ale nie ludzi.
Zainteresował się ich kulturą,ich sposobem bycia,i jeszcze większe było jego zdziwienie,gdy zobaczył miasto,sklepy..Postanowił trochę się zadomowić w mieście..i udało mu się,nauczył się wkrótce zmieniać w istotę ludzką,także nie było trudno.Wkrótce doszły go słuchy,że jest na terenie 'Watahy Niebieskiej Zorzy",postanowił to sprawdzić,i tak też się stało,że spotkał Urazę,która go przyjęła.
Inne zdjęcia:
X | X | X | X | X | X | CzłowiekKontakt: Edek 7
Od Neiry Do Oriona
-Kim jesteś?-zapytałam przerażona po czym schowałam się pod wodą tak że było mi widać tylko oczy.
<Orion?>
Od Mizuko CD Roy'a
- Jestem Royal, ale możesz mi mówić Roy - przedstawił się.
- Mizuko - odparłam krótko.
<Roy?>
Od Say - Cd. Oriona
Siedzę pod wodą. Płaczę, ale nie widać moich łez przez wodę. Co ja zrobiłam... zachowałam się jak moja siostra! Obiecałam sobie, że będę inna, a teraz mogłam uzyskać przyjaciela... Wynurzyłam się na powierzchnie i zauważyłam, że jest noc. Weszłam na ląd i pobiegłam szukając go. Nie minęło dużo czasu gdy usłyszałam jego wycie. Pobiegłam w stronę wycia i stanęłam gdy się odwrócił w moją stronę z oklapniętymi uszami i szklistymi oczami.
- Orion... przepraszam... - opuściłam bardziej głowę i zamknęłam oczy - Po prostu... Nie jestem przyzwyczajona do... pomocy... - popatrzyłam na niego, a ten lekko się uśmiechnął. W jego oczach było widać, że jest szczęśliwy, że jednak mogę zostać jej przyjaciółką i nie czuć się tak samotnie. Podeszłam i usiadłam koło niego. Użyłam iluzji gwiazd i zmieniłam gwiazdę w duszka który przytulił się w futerko Oriona. Inne wadery na ten widok, by się uśmiechnęły. Ja nadal miałam smutny wyraz twarzy. Orion się uśmiechał. Dla mnie uśmiech innego wilka jest najważniejszy.
- Próbowałaś się uśmiechnąć? - spytał.
- Uśmiechałam się półtora roku temu gdy byłam mała... odkąd opuściłam dom nigdy nie puściłam do kogokolwiek uśmiechu.
- Czemu opuściłaś rodzinne strony? - wyprostowałam się i poczułam jak do moich oczu napływały łzy. Opuściłam głowę i wzięłam głęboki wdech.
- Nie chce o tym rozmawiać... - powiedziałam bardzo spokojnym tonem głosu.
- Obwiniasz się za coś co nie zrobiłaś. Możesz mi nie mówić co się stało w twojej przeszłości, ale nie możesz się obwiniać - powiedział Orion, a ja popatrzyłam na niego.
- Dobranoc Orion... - wstałam i odeszłam powolnym krokiem w stronę jaskini.
<Orion? Proszę znalazłaś przyjaciółkę :)>
Od Mizuko Cd Yukine
- Dziękuję - odezwałam się do basiora, dzięki któremu nadal żyję.
- Nie ma sprawy - mruknął.
- Jestem Mizuko - przedstawiłam się.
- Yukine - odparł krótko.
Posiedziałam jeszcze chwilę u medyczki, która sprawdziła, czy na pewno nic mi nie jest. Potem wyszłam z jaskini.
<Yukine? Długość...>
Od Roy'a CD Mizuko
- Ta, jasne!
- No tak!
Zmierzyła mnie od stopmdo głów lodowatym wzrokiem, aż mi się zimno zrobiło... Jednak jest na to rada - zamknąłem oczy. Haha! Nie widziałem już jej zimnego wzroku.
- GADAJ! Widziałeś wszystko?!
- Ja nic nie widziałem! Nie wiem kim jesteś, dziki parówiu!
Warknęła.
- Nie patrz się na mnie, jakbym Ci zgwałcił kapciem kota! - jęknąłem.
<Mizu? o: >
Od Mizuko Do Roy'a
- Czemu mnie szpiegujesz?! - wrzasnęłam wkurzona.
<Roy?>
Zakup przedmiotów!
- Talizman Muonekano | 1 sztuka
- Talizman Mbio | 1 sztuka
- Talizman Jednego Serca | 1 sztuka
- Amulet Shindi | 1 sztuka
- Veritaserum | 2 sztuki
Od Mine - Do Alf
-Gorzej być nie może.
Pomyślałam, podniosłam się z ziemi i się otrzepałam.
-Przepraszam że przeszkodziłam.
Po czym ruszyłam w prawom stronę.
-Mine czekaj. Nic se nie zrobiłaś?
-Nie, wszystko gra.
Alfom nie spodobało się moje zachowanie ale mi się spieszyło, pobiegłem a raczej poleciałam na drugi koniec lasu. Tam spotkałam zakapturzoną postać dałam jej zwój i wróciłam z powrotem do lasu, gdy coś uderzyło mnie w głowę i straciłam przytomność. Gdy się ocknęłam znajdywałam się w lochach a po drugiej stronie stał Nir z Alfami.
-No to wpadłam.
Pomyślałam.
Od Mine - Cd. Yukine
-Ech...
Yuki spojrzał na mnie a na niego Yato.
- Spokojnie, już sobie idę.
Yuki obserwował mnie po czym odwrócił się do niego Yato i go skarcił.
podeszłam do Bishamon i gdzieś poszliśmy. Yuki wyraźnie nie chciał by Yato nas dogonił razem z Bishamon usiedliśmy na lwie i skierowaliśmy się w inną cześć lasu.
Od Nif Cd. Haego
Gdy Hae zamknął oczy ja postąpiłam tak samo. Dużo myślałam, o nas, o jego ojcu. Dlaczego jego ojciec stał się niemiły kiedy wspomniałam o rodzicach? By zasnąć musiałam przestać o tym myśleć ale nie było to łatwe. Zasypiając miałam nadzieję na sen bez koszmarów i złych wspomnień, oczywiście, że tak nie było. Jedeno ze wspomnien dręczyło mnie cały czas, a wspomnienie o tym sprawiało, że chce mi się płakać. Znów byłam w tych lochach, porwana przez dwóch mężczyzn. Tylko, że nie oni dokonali najgorszego. Mroczna postać w cieniu zbliżała się do mnie coraz szybciej dobrowadzając do jednego z najgorszych doświadczeń, mianowicie do gwałtu. Twarz tej osoby widniała w mojej głowie dniami i nocami a ja nie mogłam się jej pozbyć. Twarz Reika była dla mnie koszmarem. Zbudziłam się z piskiem, nie mogąc zatrzymać łez. Popatrzyłam na Haego. Nie obudziłam go, na szczęście. Tylko, że to długo nie potrwało. Wilk wyczuł, że coś jest nie tak i już po chwili tulił mnie bardzo mocno.
- Spokojnie mała wszystko będzie dobrze - szepnął.
Wtuliłam się w niego bardziej i skupiłam na magicznym głosie. To on zawsze mnie uspokajał. Po paru minutach mój oddech się uspokoił.
- Co się stało ? - zapytał.
Znowu byłam rozdarta, nie wiedziałam czy mam mu o tym powiedzieć. Ale lepiej żeby wiedział.
- To wspomnienie...- jęknęłam.
- Jakie wspomnienie ?
- Jak...wtedy....
- Spokojnie - szepnął i pogładił mbie po grzbiecie.
- Jak wtedy zostałam porwana... To ci dwaj mężczyźni zginęli... Ale przyszedł taki inny...
Hae wtedy zrozumiał o co chodzi bo stał się bardziej nerwowy i wyczekiwał odpowiedzi.
- I on... on... no.. mnie zgwałcił - jęknęłam i wtuliłam się w niego płacząc.
<Hae? Wyznania>
Od Savey Cd Kazana
- Ja nie wiem ? - zapytałam.
Kaz popatrzył na mnie i uśmiechnął się. Położyłam łapy na jego pyszczku po czym spojrzałam mu w oczy.
- Zawsze mogę się dowiedzieć - szepnęłam tajemniczo.
Wilk zaczął wodzić oczami a ja zaśmiałam się głosno. Jednak dał się nabrać, odskoczyłam od niego i położyłam się na ziemi.
- No nie wierzę - stwierdziłam rozbawiona.
- No bardzo śmieszne - odpowiedział pokazując mi język.
Doskoczył do mnie i popatrzył w oczy. Dopiero teraz zauważyłam, że jego blizny na torsie są większe niż mi się wydawało. Szrany na pyszczku mi nie przeszkadzały tak samo jak inne ale byłam ciekawa co się stało. Usiadłam naprzeciewko niego i położyłam jedna łapę na jego podbródku a drugą zaczęłam gładzić jego pyszczek. Pocałowałam go delikatnie i popatrzyłam w oczy.
- Od czego to ? - zapytałam.
<Kaz>
Od Oriona - Cd. Say
,,To, że się do mnie uśmiechnąłeś nic nie oznacza! Nadal jesteś dla mnie obcy rozumiesz?!" - te słowa ciągle słyszałem w moim umyśle. Obcy... no tak... co ja sobie myślałem? Że uda mi się z kimś zaprzyjaźnić? To trochę śmieszne, a trochę smutne. Nie ma nawet cienia szansy, bym się z kimkolwiek zaprzyjaźnił. Jestem... inny. Nie chciałem zatruwać innym życia, ale najwidoczniej właśnie to robiłem. Ah, gdyby ona znała moją historię... uznałaby, że w życiu spotkało ją tylko szczęście. Pobiegłem na klif. Było stąd widać całą okolicę. Ale tu nikt mnie nie widział. Udaje mi się ukryć moją przeszłość, ale ona ciągle powraca do mnie jak bumerang. Nikt poza mną nie wie, co mnie w życiu spotkało. Położyłem się na brzegu klifu. Leżałem tak kilka godzin. Obserwowałem zachód słońca. Pomarańczowe słońce powoli chowało się za horyzontem. Niebo przybrało kolor różu i czerwieni. Piękny widok. Po jakimś czasie od zakończenia tego spektaklu, na nocnym, bezchmurnym niebie, pojawiły się miliardy gwiazd. Księżyc w pełni... stanąłem na brzegu klifu i zawyłem smutno. Nagle usłyszałem kroki...
< Say? Nie, to ty masz odpisać >
od Kazana cd Savey
Wyszliśmy na dwór, rzeczywiście na polanie, były szczenięta, z dorosłymi ale nigdzie nie widziałem Lili, nabrałem podejrzeń, że ów basior mógł się mścić, ale on nie zna Lili i nie wiem kim są jej rodzice i czy w ogóle ma rodzinę. Rozejrzałem się dookoła, i nagle usłyszałem pisk... waderki, LILI...jest w niebezpieczeństwie. Pobiegłem za piskiem, i okazało się że ów basior chciał się od niej dowiedzieć gdzie jesteśmy,ale skąd on wiedział o niej
- Hej,zostaw ją!-warknąłem
- Hah
Basior złapał Lili i groził że poderżnie jej gardło
- To za moją zdobycz
-Sukinsy*u-warknąłem i rzuciłem się na basiora, A Lili pobiegła do Savey
ukręciłem łapy basiora-ty parszywy gadzie, jeśli jeszcze raz zbliżysz się do niej, to nie daruję ci tego
Wróciłem do Savey, tym razem Lili odprowadziliśmy na polanę i od samego zakończenia nie spuściliśmy jej z oka
- Nie wiedziała, że jesteś taki opiekuńczy-powiedziała Savey i przytuliła się do mnie, spojrzałem na nią z ukosa, uśmiechnąłem się
- Ty wiele rzeczy o mnie nie wiesz-zaśmiałem się
<?>
27 lut 2016
Od Tsume - Cd. Say
-Cóż, jestem wilkiem pokusy, demonem, i wilkiem ognia- po ostatnich słowach poruszyła się niespokojnie ale po chwili udawała, że nic się nie stało.
-A tobie co?
-Nic... Nie ważne- odchrząknęła i odwróciła wzrok.
-Cóż, nie będę się wtrącać do nie swoich spraw- odwróciłam się i ruszyłam w swoją stronę.
-Następnym razem uważaj gdzie łazisz- powiedziałam nie odwracając się. Sayona przez chwilę nie ruszała się z miejsca.
-Zaczekaj!- usłyszałam za sobą.
<Say?>
Od Say - Cd. Nimitsuu
Od Sav - Cd. Kazana
- Mogę iść?
- Na dwór ? – zapytał Kazan.
- No tak, proszee…
- Dobrze ale powiedź mi z kim – wtrąciłam się.
- Szczeniaki mają dzisiaj spotkanie na polanie.
- No dobrze.
Szczęśliwa waderka wybiegła z jaskini a ja spojrzałam na Kazana.
- A my idziemy gdzieś ? – zapytałam.
< Kaz? >
Od Roy'a Do Elandiel
Minuty mijały, a już po pięciu "ofiara" (która była waderą) stała już pod drzewem, centralnie nade mną.
- No wyłaź, cwaniaczku! Dalej, pokaż się!
Co będzie jak mnie znajdzie? Zabije? Zje? Wypluje?
Od nadmiaru myśli, gałąź złamała się pode mną. Spadłem na waderę.
- Heeej... - odparłem nieśmiało. - Bo ten... Taki jeden tamten rzucił i tego, ten... Noo, wiesz... - skłamałem.
<Elandiel? xD>