No dobrze, zrobiło mi się miło, lecz nie powstrzymało mnie to od rzucenia Tomaki'emu chłodnego spojrzenia.
- Dziękuję – odpowiedziałam. Tym razem w moim głosie można było wyczuć
nutkę szczęścia? Radości? Czegoś innego niż obojętność? Słowo mi
uciekło… Chwila! Przecież on się już oto pytał! Ma tak słabą pamięć czy
jak? I w dodatku mu odpowiadałam…
- Gadaj, dlaczego znów o to zapytałeś? – warknęłam.
- O co ci chodzi? – zapytał basior. Cóż, aktorem jest niezłym.
- Powinieneś wiedzieć. Pamiętaj, że dryfujesz po oceanie mojej cierpliwości, a on ma swoje granice. Więc lepiej mów po dobroci.
- No dobrze, ale o czym?
Jęknęłam, wznosząc oczy ku niebu. Dlaczego mnie to spotkało? Dlaczego?
Tomaki nagle wybuchnął śmiechem. Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Z czego się śmiejesz? – zapytałam i przez chwilę czekałam, aż basior
zdoła wydusić z siebie odpowiedź. Udało mu się dopiero po kilkunastu
sekundach.
- Szkoda, że się nie widziałaś! – wykrzyknął, zwijając się ze śmiechu na
ziemi. Potem zaprezentował moją minę tak dobrze, że mimo najszczerszej
niechęci i ja zaczęłam się śmiać. Wpierw nie mogłam przestać, a potem
jeszcze dostałam czkawki, której nie mogłam się w żaden sposób pozbyć.
Wypiłam sporo wody z pobliskiego potoczka, wstrzymywałam oddech, a
Tomaki usiłował mnie wystraszyć, ale wszystko na próżno.
- Ja *cikut* nie mo… *cikut* …gę! – wydusiłam z siebie. – Ratu…*cikut*…j!
<Tomaki?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!