Pobiegłem za wiewiórką aż na drzewo.Będąc na gałęzi zbliżałem się do jej kryjówki, nagle gałąź pękła, ale nie do końca. Znieruchomiałem ze strachu, nawet nie ważyłem się zrobić najmniejszego ruchu z obawą że, gałąź się urwie
-Pomocy!-zawołałem-Ratunku
Nikogo nie było, naglę gałąź zaczęła trzaskać.TRACH!!
W ostatniej chwili złapałem się kory, wbijając głęboko swoje słabe pazurki, prędzej czy później się puszczę, bo będą się łamać.PYK... szpony ułamały się i już spadałem na ziemię. Trzasnąłem twardo na ziemię, czując jak kręgosłup trzaska a organy wewnętrzne zatrzęsły się, zakaszlałem. Wylądowałem przed jakimś wilkiem, nie byłem wstanie określić płci bo byłem zaszokowany, i jak na małego szczeniaka wszystko mnie bolało
<ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!