Tak właściwie, to nie miałam się za co na niego gniewać, ale okej.
Rozejrzałam się dookoła, szukałam wzrokiem mojej ulubionej restauracji z włoskimi specjałami. Kiedy żyłam jeszcze w mieście, chodziłam tam każdego dnia na obiady.
- Jest! To tu, chodź. - złapałam go za rękę, lekko się rumieniąc.
Gdy weszliśmy do środka, zawiało przyjemnym chłodem i wonią pizzy. Kątem oka zerknęłam na "danie dnia" i wszystko jasne.
Zajęliśmy stolik, wprawdzie dla 4 osób, ale to nic. Zamówiliśmy pizzę i stwierdziliśmy, że zjemy ją na pół.
<Exan? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!