Mimowolnie zaśmiałem się z trafnego spostrzeżenia dziewczyny..
- Masz rację..musiało to dość śmiesznie wyglądać.- Uśmiechnąłem się. - I nie przesadzaj nie jesteś żadnym potworo czymś.- mruknąłem,a w sprawie wcześniejszego pytania ; - Możemy iść do mnie,nie przepadam za tłumami w lokalach. - stwierdziłem,wchodząc do reastauracji.
Wszystkie miejsca były zapełnione,a dzieci biegały wokół stołów i wreszczały.Westchnąłem,gdy nagle zza rogu wyskoczył dzieciak,który rzekomo na mnie wpadł..co tu dużo mówić wywalił się i patrzył na mnie krzywo.
- Wybacz,mały.- mruknąłem.Ten się rozpłakał i pobiegł do swoich,jak sądzę rodziców. - Aż taki straszny jestem? - mruknąłem do Moon.
Nie zdziwię się,jeżeli zaraz wpadnie tu ochrona i wyprowadzi mnie,przez tego smarkacza,który zaczął mnie opisywać jakiejś kobiecie,a sam jej wyraz twarzy nie zwiastował nic dobrego.
Powinniśmy szybko zamówić jedzenie i zrywać się stąd,jak najprędzej.
<Moon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!