Wstałem, umyłem, zapolowałem i zjadłem. Czynności jak na co dzień, rutyna. Chciałem się w końcu wyrwać od rzeczywistości i zabalować. Nie miałem jednak pomysłu.
Pogodna nie należała do tych najpiękniejszych. Słońce było zasłonięte obłokami chmur, ciemnych chmur. Zatem przeczuwałem, że będzie padać. Jednak z biegiem kolejnych godzin słońce promieniowało coraz to mocniej.
Zachęciło mnie to do długiego spaceru, na drugą stronę kanionu. Najgorsze w tym wszystkim była wielka przepaść pomiędzy jednym a drugim krańcem klifu. Ahh... ten drewniany mostek, który ktoś w końcu powinien umocnić. Już przeszedłem połowę drogi nim dogoniła mnie Amor i przywitała się. Po krótkiej pogawędce na temat jej dawnej łysiny ruszyłem w przód.
-Cóż Cię tu sprowadza? Śledzisz mnie? - Zakpiłem po chwili milczenia.
____________
Amor?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!