Uśmiechnąwszy się pod nosem, obróciłem się tak, aby Różowa tuliła się do mojej klatki piersiowej. Objąłem ją jedną ręką, drugą zaś trzymałem przed sobą, aby nie wjebać się jakieś dziwactwa.
- Ty o tym też masz nikomu nie mówić, jasne?
- O czym?
- Ok. - mruknąłem.
- Ten entuzjazm..
- Aj, nawet mnie nie denerwuj. Jebie tu na pół kilometra..
- Kiedy ostatni raz się kąpałeś?
- Morgiano, opanuj hormony.
- Nie w tym sensie, baka! - zawołała. Po chwili poczułem jej pięść na swojej piersi. No cóż.. Któż by się domyślił?
- Znajdźmy te kartki i stąd chodźmy.. W ogóle, po co jej jakieś, kurwa, kartki do zwierzęcia?
- Kto go tam wie...
Z cichym westchnieniem rozejrzałem się po wnętrzu stodoły. Wzrok powoli przyzwyczajał się do panującej tu ciemności, dzięki czemu mogłem dojrzeć belkę tuż nad moją głową. I roztrzęsioną Morgianę, którą nadal obejmowałem. Wystarczy, że to znajdziemy.. - pomyślałem.
- Gdzie one są? - zapytałem po chwili.
- W jakimś pudle. - odparła. W sumie, nie było to aż tak trudne do znalezienia. Wokół było samo siano, więc skrzynia była widoczna.
- Poczekaj tu chwilę.
- Sama?! - zawołała.
- Co ja z tobą mam.. - burknąłem, wzdychając. Przyklęknąłem na jedno kolano, tyłem do dziewczyny i pociągnąłem jej dłonie w przód. Ta, tracąc równowagę upadła mi na plecy.
- I co? Ulżyło ci?
- Tak, mój mały, słodki, worku pyr~♥
< Mor? xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!