-Reik!-Wstała i wybiegła z jaskini-nic ci nie jest?!-krzyknęła patrząc na mnie.
-Nie, nic, spokojnie. To ja powinienem się o to spytać.-Powiedziałem uśmiechając się.
-Znaczy... no nic mi nie jest-Say poprawiła włosy, które spadały jej na twarz.
Popatrzyłem się na niebo. Zapadła noc.
-Czas wracać...-Dodała Say.
Zaczęliśmy iść w stronę watahy. Nagle Say przyzwała ducha który wtulił się w jej futerko.
-Lubisz te duchy co?-Zapytałem.
-Tak... w sensie. Jako jedyne były przy mnie zanim tu dołączyłam.
Say przyzwała więcej duchów, a te znowu zaczęły grać jak wcześniej. Stałem z Say w kole, a duszki zaczęły wokół nas latać. Nagle pojawiła się na mnie czarna skórzana kurtka a na Say niebieska suknia. Wyciągnąłem w stronę Say rękę.
-Zatańczymy?-Zapytałem.
-N-no... nie wiem...
Duchy popchnęły Say tak mocno że wpadła prosto w moje ramiona. Say i ja zarumieniliśmy się. Od razu zaczęliśmy tańczyć. Tańcząc chodziliśmy po terenach, aż byliśmy przy morzu, a na wodę świecił księżyc w pełni. Weszliśmy na wodę i zaczęliśmy na niej tańczyć jakby to było podłoże. Owinąłem Say skrzydłami z uśmiechem.
-Cóż... moje duchy, chyba dostały bzika...-zaśmiała się lekko. Jednym ruchem nadgarstka odgarnąłem włosy z twarzy Say.
-Da się im zrobić tą przyjemność.
Say popatrzyła na mnie, ale nagle duchy zniknęły, nasze ubrania były normalne i wpadliśmy do wody.Wynurzyliśmy się i zaczęliśmy się śmiać. Wyszliśmy z wody.
-Odprowadzić cię?-Zapytałem.
-Tak.
Po kilku minutach staliśmy przed jaskinią Say.
-Reik... Mogę cię o coś zapytać?-Powiedziała Say.
-O co?
<Say?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!