nadszedł wieczór, wzięłam pilnik i spiłowałam te okropne szpony, nawaliłam na siebie dużo perfum i do tego francuzkich. Wychodząc z jaskini pobiegłam do Hadesa, niestety zastałam go śpiącego, uśmiechnęłam się. Podeszłam do niego i obudziłam go pocałunkiem prosto w pyszczek i nie miałam zamiaru się odczepić, stałam nad nim, ułożyłam się na jego klacie
-dzień dobry śpiąca królewno-zachichotałam
-Omega, wow... ale ty całujesz, jak anioł-zalał się rumieńcem
-no widzisz-puściłam do niego oczko
Wstałam, przejechałam ogonem lekko po jego szyi
-no chodź, idziemy na ten spacer?-spytałam kusząco
<Hades? <3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!