Kątem oka zerknęłam na waderę. Na jej karku widniała czerwona kropka, która poruszała się wraz z chodem Zoe.
- Zo! - wrzasnęłam, skacząc na nią. Cudem uniknęłyśmy pocisku. Atakowali nas ludzie. Przybrałam więc postać człowieka, przywołując do siebie czarny miecz. Wstałam, podpierając się pod bokami.
- Ulżyło wam, pojeby?! - warknęłam dość głośno. Tym razem głosem ludzkim - nie wilczym.
- Wstrzymać ostrzał! Są tam ludzie! - usłyszałam. Spojrzałam w miejsce, z którego doszły mnie słowa. Jakiś chłopak chował broń. Palną dokładniej. - Skąd się tu wzięłaś?
- Mogłabym zapytać was o to samo.
Blondyn gromko się zaśmiał i popatrzył na mnie litościwie.
- Spadaj stąd, dziewczynko. Chyba, że chcesz zginąć.
Prychnęłam, unosząc rękę na wysokość barków.
- Ukistain. - szepnęłam, dotykając palcem wskazującym głaz. Pod wpływem mojego dotyku rozstąpił się, a ze środka wyszło paru Wiecznych Żołnierzy.
- Chcesz walczyć? Proszę bardzo. - powiedziałam pogardliwie, opierając się na Kifo. Po chwili dostrzegłam błękitny błysk. - Zoe, możesz wyjść! - krzyknęłam.
< Zo? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!