Wysłuchawszy wykładów o dorosłości w wykonaniu Elizabeth, zabrałam resztę swoich gratów i poszłam do mojego nowego "domu". Poprawiłam puszystą rękawiczkę. Tachałam ze sobą walizkę, szczęście, że miała kółka. Wiatr ciągle wdzierał mi się pod płaszcz, potęgując uczucie zamarzania od środka. Musiałam wyglądać co najmniej nietypowo, jak na tę okolicę- ludzka dziewczyna z bagażem idąca "gdzie ją oczy poniosą". Fuczałam na samą siebie za to, że wybrałam się akurat w taką pogodę. W akompaniamencie narzekania nareszcie dotarłam do jaskini Japeta. W środku było chłodno. Zapuszczając się w głąb siedziby było coraz cieplej, co przyjęłam z ulgą. Już wcześniej ustaliłam z Miu, że zajmę najbardziej oddaloną część jaskini- zgodziła się od razu. Położyłam walizkę w kącie sporego "pokoju" i zajęłam się odpinaniem guzików płaszczyka, kiedy współlokatorka pojawiła się u wejścia do "mojej" części.
- Masz gościa.- oznajmiła
Pokiwałam głową i odwróciłam się w jej stronę.
- Dzięki, że mnie powiadomiłaś...- wymruczałam i popatrzyłam na ciemnego osobnika za nią- Kay...?
- To ja lepiej zostawię was samych.- powiedziała wadera i zniknęła w plątaninie korytarzy
- Co się stało, że mnie odwiedzasz?- zapytałam zaczepnie basiora
<Kay? Porażka ;-;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!