Po chwili obok nas pojawiły się Ashlin, Chica oraz piękna klacz o sierści w kolorze morza. Używając mojej mocy udało mi się z nią porozumieć i dowiedziałam się, że ma na imię Surge. Pogłaskałam ją delikatnie po aksamitnym pysku, na co klacz potrząsnęła łbem i parsknęła.
- Widzę, że się polubiłyście – powiedziała Amortencja z uśmiechem. – To…
- Surge – przerwałam jej. Widząc zdziwioną minę wadery, dopowiedziałam: - Powiedziała mi o tym.
- Ale jak ją zrozumiałaś?
- Moc – odparłam krótko, uznając, że nie ma czasu na wyjaśnienia. – Jedziemy?
Amortencja w odpowiedzi kiwnęła głową i razem z Chicą dosiadły Ashlin. Ja zaś wdrapałam się na grzbiet Surge. Złota wadera na Sleipnirze pojechała przodem, a ja za nią. Obie klacze okazały się zadziwiająco szybkie i już po chwili korony i pnie drzew zlały się w jedną zielono-brązowo-szarą masę. Nie wiem jak długo tak pędziłyśmy i jaką odległość pokonałyśmy, ale po pewnym czasie Amortencja zarządziła postój, by dać odpocząć koniom i napoić je wodą z pobliskiego strumienia. Położyłam się na trawie, przysłuchując się pluskowi potoku.
- W jakim miejscu jesteśmy? – zapytałam.
<Amortencjo?>
1 maj 2016
Od Bandery - Cd. Amortencji
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!