- Jak chcesz. Chociaż tytuł jest pociągający. - zaśmiałam się, po czym
puściłam rękę Minho. Stąpając z nogi na nogę, skocznym krokiem stanęłam
przed nim na palcach, chowając z tyłu ręce. Zagryzłam wargi.
- Dobra. Widzę że masz dość i moja obecność jest irytująca. Może damy
sobie na dzisiaj spokój? - spytałam. Minho odetchnął z ulgą. - Bo wiesz,
mi tam rybka, najwyżej pójdę do lasu. - przekrzywiłam głowę, mrużąc
oczy. Jakiś facet, który siedział w budce z biletami popatrzył się na
nas dziwnie. To... Tak głupio słyszeć od kogoś, że ucieka do buszu.
Chociaż, ja tam pasuję.
- Mogę pochodzić, pod warunkiem, że spalisz ten szalik. - pokazał na
niego palcem. - I. Nie będziesz mnie trzymać pod rękę. - dodał. Kiwnęłam
głową na jedno krótkie "tak" i uśmiechnęłam się. - A, masz też dać mi
spokój z moją historią.
Szlag.
- Okej! - odpowiedziałam radośnie, ukrywając swoje oburzenie. - To
chodźmy do parku. Potem wrócimy się do domu. No chyba, że jeszcze coś
wymyślisz.
- Raczej nie będzie chciało mi się później nigdzie iść. - Chciałam już
go złapać za ramię, ale przypomniałam sobie o naszej umowie. Ruszyliśmy
więc do zadrzewionego miejsca w tej betonowej dżungli. Minho szedł z
rękami w kieszeniach, a ja krzątałam się za nim, patrząc na wszystko.
Zrobiło się całkiem ciemno, wtem lampy zabłysły i mogliśmy w końcu coś
dojrzeć. Z naszych ust wydobywała się para, w ogóle zimno mi było.
Zaczęłam się trząść. Po co wzięłam taki cienki płaszcz?
- Ej, możemy wracać? Jakoś się chłodno zrobiło. - zaszczękałam zębami.
< Minho? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!