Kiedy Sora usiadła przy stoliku, nagle głośniki ucichły, a potem wyrwał się z nich jakiś jazz.
-Wiesz..Sporo myślałem, i...
-Pierdolisz. Ty myślisz?-Zaśmiała się.
-Yhh..Tak czy siak, to chciałem Ci opowiedzieć moją historię..Zgodzisz się?
Nie odpowiedziała, tylko kiwnęła głową.
-A więc...Nic nie pamiętałem. Pierwsza rzecz, którą pamiętam w kolejności chronologicznej, to wjazd ciemną windą, Newt i Alby. Wjechaliśmy na górę metalową windą, a dookoła nas był..Labirynt. Nie dokładnie, bo byliśmy w strefie, czyli otwartej przestrzeni otoczonej labiryntem. Czasem dostawaliśmy zapasy, typu jedzenie i tak dalej. Po miesiącu wjeżdżali kolejni chłopacy. Same chłopy, zero dziewczyn. Trzeba było wyjść.
-Bez przesady, gdybyście położyli prawą rękę na ścianie, to byście znaleźli wyjście.
-Hmm...Taa...Tyle, że co noc labirynt się zmieniał. Ściany się przesuwały, tworząc nowe ułożenie. Raz jedna część się otwiera, a druga zamyka. Każdy sektor miał swój numer. Było osiem sektorów.
-To jak zginął Alby?
-W labiryncie były mechaniczne pająki.-Wymamrotałem-Nazywamy je Bóldożercami.
-Nie boję się pająków. Ale z was strachajły.-Zmarszczyła nosek.
-A co powiesz na takie wielkości czterech, może pięciu krów?-Uniosłem jedną brew.-Alby'ego zabili Bóldożercy. Po dwóch latach wszystko zaczęło się walić. Przyszli dwaj nowi, Teresa i Thomas. Thomas to spoko sztamak, a Teresa...Eh, Teresa to fuj. Teresa zapoczątkowała koniec. Generalnie, Bóldożercy nie mogli wchodzić do Strefy, ale pewnej nocy weszli. Zabili wielu streferów. W tym Alby'ego. Jednak w końcu wyszliśmy. Koniec-Klasnąłem w dłonie.
<Sora?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!