Gdy Rae upadł i zamknął oczy, myślałam, że się już nie obudzi. Chciałam do niego podbiec, ale czułam, że ktoś mnie złapał od tyłu (to źle brzmi ._. XD). Zaczęłam się wyrywać-na nic. Dopiero gdy zauważyłam, że Rae krwawi, ożywiłam się i przypomniałam, że mam zęby.
- Puszczaj mnie ty pierdolnięty huju! - wrzasnęłam, po czym wysunęłam kły (niczym u vampira xD) i ugryzłam go w bark.
- AUĆ!! - zaczął drzeć się w niebogłosy.
Od razu mnie puścił, a ja prędko podbiegłam do Raphaela i wzięłam go na ręce. Wybiegłam z budynku, który potem podpaliłam.
Nie umiałam uleczać, a Rae był śmiertelnie postrzelony. Co miałam zrobić!? Nie było nikogo w pobliżu, totalne pustkowie... Nie tak wyobrażałam sobie ten dzień...
- Rae, nie umieraj... Błagam, oddychaj... Błagam...
Usiadłam na jednej z ławek w jakimś opuszczonym parku. Może ja na prawdę przynoszę pecha? Może nie powinnam się z nikim spotykać? Może w ogóle nie powinnam żyć...?
<Rae? Cutt myśli o samobójstwie ;-; >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!