- Poczekaj! - krzyknęłam przyśpieszając i tym samym doganiając dziewczynę. - Problem w tym, że ja nic nie potrafię... - stwierdziłam, po czym przez sekundę się uśmiechnęłam.
Chociaż... Nie. Ja po prostu prawie że niewidocznie uniosłam swoje kąciki ust. Nif wyraźnie się zdziwiła, gdyż zmarszczyła swoje brwi, po czym odezwała się:
- Nie prawda, idzie ci całkiem dobrze - uśmiechnęła się ciepło.
- Em... No nie wiem. Poza tym... Wiesz - w tym momencie spojrzałam przed siebie - Czasami mam wrażenie, że nic mi już nie wychodzi - odparłam śmiejąc się cicho.
Nifenye spojrzała na mnie ze zdumieniem.
- Dziewczyno, więcej wiary w siebie! Jeśli chcemy z nimi wygrać, musimy dać z siebie wszystko i pokazać na co nas stać!
Ponownie się do niej odwróciłam. ,,Nie mogę jej teraz zawieść'' - stwierdziłam. Spojrzałam dziewczynie w oczy. Ta zaś patrzyła się na mnie w ten sposób, jakby próbowała wymusić u mnie odpowiedź ,,Ok". Zaśmiałam się, zasłaniając przy tym twarz.
- No dobra - zgodziłam się w końcu.
Moją towarzyszkę chyba ucieszyła ta wiadomość. Przybiłyśmy razem piątkę, na znak ,,zaakceptowania wyzwania". Odruchowo spojrzałam na mój czarny zegarek.
- Nif... Mamy niecałe dwie godziny - oznajmiłam już z powarzniejszą miną.
- W takim razie jedźmy szybko do stajni i się przygotujmy - oznajmiła, po czym przyśpieszyła do galopu. Wyglądało to tak, jakby o mnie zapomniała. Miałam ochotę ponownie krzyknąć ,,Poczekaj!", jednak się powstrzymałam. Mimo to, nie popędziłam od razu za nią. Zostałam krótką chwilę tam, gdzie właśnie się znajdowałam. Rozejrzałam się dookoła, a mój wzrok spoczął przez chwilę na prawie już nie widocznych i oddalających się w przeciwną stronę mężczyznach ze Snowdown. Wciąż nie wierzyłam w to, co robię. Miałam tylko nadzieję, że Nifenye nie będzie musiała się za mnie wstydzić. Nagle usłyszałam, że ktoś w oddali krzyczy moje imię. To znaczy... nie ktoś, tylko, jak się po chwili okazało, była to Nif.
- Już do ciebie jadę! - odparłam i przyśpieszyłam do galopu.
~~~
- Venus, musimy już jechać - oznajmiła moja towarzyszka, wyprowadzając już swojego ogiera na zewnątrz.
- Okey, tylko że... Nie widziałaś gdzieś może siodła Anny?
- Siodła Anny? Nie... Dlaczego pytasz?
- Nie mam pojęcia gdzie się podział... - powiedziałam zakłopotana.
- Mhm... No dobra, pomogę ci szukać - uśmiechnęła się.
Wspólnie przeszukałyśmy całą siodlarnię. Mimo to, nie znalazłyśmy go. Po kilkunastu minutowym ,,wywracaniu całej stajni do góry nogami" zauważyłam go, wiszącego na ściance jednego z boksu.
- Mam! - pobiegłam w jego stronę, po czym z pomocą dziewczyny osiodłałam szybko moją klacz. Następnie pojechałyśmy w ustalone miejsce...
- Co tak długo? Spóźniłyście się! - krzyknął jeden z nich, gdy dotarłyśmy na miejsce.
- Przepraszamy, to moja wina. Zgubiłam siodło Anny i wgl... A tak poza tym, musiałam się jeszcze fizycznie i psychicznie przygotować! - moja wypowiedź zabrzmiała bardziej defensywnie niż przypuszczałam - To znaczy... Nie, żebym się bała, czy coś... Przecież to oczywiste, że mając ze sobą Nifenye z wami wygramy, prawa Nif? - zapytałam.
<Nifenye? ... Przepraszam, chyba nie mam nic na swoje wytłumaczenie... No chyba, że ,,Brakowen totalny" się liczy... :/ XD>
▼
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!