Właśnie sięgałam po pomidora, by położyć go na toście, gdy Elandiel oświadczyła, że mogę u niej nocować kiedy chcę. Zaskoczyło mnie to bardzo. Nie spodziewałam się, że ktoś mógłby mi kiedykolwiek tak bezinteresownie pomóc jak ona. Uleczyła mnie, dała mi nocleg... Czułam się szczęśliwa a zarazem zdezorientowana.
-Ja... Dziękuję za wszystko.-powiedziałam uśmiechając się do wadery. Wcale nie uważałam, że mnie tutaj zatrzymuje, jak to powiedziała. Wyjrzałam przez okno na zewnątrz. Wszystko wyglądał jeszcze ładniej niż wczoraj, ponieważ wtedy było ciemno. Ale w tamtym momencie wszystko oświetlały ciepłe promienie słoneczne, a kwiaty wabiły spojrzenia i nasycały je pięknymi kolorami swoich płatków. Z trudem oderwałam od nich wzrok i ponownie zwróciłam się do Elandiel.
- Gdybym mogła ci się jakoś za to wszystko odwdzięczyć, z chęcią bym ci pomogła. Bardzo cię polubiłam.-dodałam po chwili. Zaufałam jej jaj mało komu. Mało powiedziane- jak nikomu wcześniej. Dziwiło mnie to trochę, że nie pytała, jakim cudem w ogóle taki mikrusik jak ja doprowadził się do takiego stanu. Patrzyłam na nią błyszczącymi, zielonymi ślepkami roziskrzonymi radością.
<Elaa?>
▼
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!