Spędzanie z nim czasu było czymś na prawdę wspaniałym. Nie myślałam wtedy o niczym, cieszyłam się tylko, że mogę spędzić z nim kolejną godzinę mojego życia. Kierowaliśmy się powolnym krokiem w stronę terenów watahy. Z każdą chwilą odgłosy miasta stawały się coraz cichsze, a my sami jakoś przyśpieszyliśmy kroku. Chciałam wrócić do domu, do znajomych, do tegk leśnego spokoju. Wydarzenia ostatnich dni nauczyły nas tak wiele, zmuszając do wielkich poświęceń ale także przyczyniłysię do odnalezienia tej drugiej połówki. Będąc głęboko w lesie, przybraliśmy nasze naturalne postacie, uśmiechając się przy tym. Moje łapy same wyrwały mnie do przodu, zdąrzyłqm tylko klepnąć Shada krzycąc przy tym krótkie:
- Gonisz!
Basior zaczął za mną biec, śmiejąc się przy tym głośno. Był ode mnie o wiele szybszy, przez co dogonił mnie po około stu metrach. Skoczył na mnie przygniatając do ziemi i uśmiechając się przy tym tryiumfalnie. Zaśmiałam się cicho, spoglądając mu przy tym w oczy.
- Wygrałem? - zapytał z wielkim uśmiechem.
-Oczywiście - odparłam delikatnie liżąc go w nosek.
<Shadow?>
▼
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!